Polemika z „Tygodnikiem Powszechnym” (1). Stanowisko Bractwa Św. Piusa X

Poniższy artykuł, przeznaczony dla „Tygodnika Powszechnego”, publikujemy nie wiedząc jeszcze, czy będzie on wydrukowany. W następnym numerze „Zawsze Wierni” poinformujemy czytelników jak zakończyła się pierwsza próba opublikowania na łamach „Tygodnika” oficjalnego stanowiska Bractwa Św. Piusa X.

Stanowisko Bractwa Św. Piusa X AD VOCEM ks. Karl Stehlin

W ostatnich tygodniach, na tamach „Tygodnika Powszechnego” (nr 29 z 20 lipca 1997 r., nr 30 z 27 lipca 1997 r., nr 32 z 10 sierpnia 1997 r., nr 33 z 17 sierpnia 1997 r.), ukazało się kilka artykułów krytycznych wobec działalności abpa Lefebvre’a i założonego przez niego Bractwa Św. Piusa X, m.in. autorstwa Michała Okońskiego, ks. Michała Czajkowskiego oraz Jana Filipa Libickiego, wspierającego wrogie Arcybiskupowi Bractwo Św. Piotra. Dlatego, korzystając ze zwyczajowego prawa do repliki, zważywszy, iż moja osoba była kilkakrotnie wymieniana w artykule M. Okońskiego pt. Zawsze Wierni, niniejszym przedstawiam oficjalne stanowisko Bractwa. Jednakże, zamiast drobiazgowej polemiki z każdym z artykułów, wyjaśniającej wszystkie z osobna błędy i fałszywe oskarżenia ze strony ich autorów, co z pewnością zajęłoby wiele kolumn „Tygodnika”, pozwolę sobie na skrótowe omówienie zasadniczych kwestii. Osoby zainteresowane zgłębieniem poszczególnych tematów zapraszam do lektury naszych książek i czasopism, albo do bezpośredniej dyskusji, a także do odwiedzenia uruchomionych ostatnio w Polsce naszych stron internetowych.

Schizma, ekskomunika, nieposłuszeństwo?

Tematem wprowadzającym bodajże najwięcej zamieszania w kwestii oceny działalności abpa Marcelego Lefebvre’a jest sprawa jego rzekomej schizmy, ekskomuniki i nieposłuszeństwa wobec Papieża. Wierni pytają: „Czy Arcybiskup został wyklęty”? Czy ogłosił się papieżem niezależnego Kościoła? Czy przeciwstawił się decyzji nieomylnego Papieża? Brak wiedzy w przedmiotowym temacie miesza się tutaj z całkowitym niezrozumieniem pojęć, m.in. takich jak „schizma” i „ekskomunika”, a także brakiem wiedzy trybie i zakresie stosowania kar kościelnych, czego nie znają już dzisiaj prawie wszyscy wierni i znaczna część hierarchii kościelnej.

W następstwie konsekracji dokonanych 30 czerwca 1988 r. rzekomą ekskomunikę abpa Lefebvre’a, a także bpa de Castro Mayera i czterech nowo konsekrowanych biskupów, ogłosił Dekretem z dnia l lipca 1988 r. kardynał Bernardin Gantin, a jego argumenty powtórzył także papież Jan Paweł II w liście Ecclesia Dei z dnia 2 lipca 1988 r. Uznali oni, iż w tym przypadku ma zastosowanie ekskomunika ipso facto latae sententiae, tzn. automatyczna, w oparciu o kanony 1364 par. 1 (schizma) i 1382 (ekskomunika) Kodeksu Prawa Kanonicznego, czyli w następstwie schizmy dokonanej przez akt konsekracji czterech biskupów bez zgody papieża.

Dla prawa kanonicznego i dla magisterium akt wyświęcenia biskupów nie stanowi schizmy. Schizma jest odmową uznania autorytetu hierarchii Kościoła, zaś Bractwo tego nigdy nie uczyniło. Takie stanowisko podzielają także watykańscy kanoniści: kardynałowie Castillo Lara, Alfons Stick ler, Eduard Cassidy oraz prof. Neri Capponi i inni. Uważają oni, iż w przypadku Bractwa św. Piusa X o schizmie nie może być mowy. Żaden z biskupów konsekrowanych przez abpa Lefebvre’a nie otrzymał jurysdykcji zwyczajnej na jakimkolwiek obszarze, nie stali się oni częścią jakiejś nowej niezależnej hierarchii. Jedynym celem konsekracji było zapewnienie wiernym Tradycji katolickiej sakramentów zarezerwowanych dla biskupa (w szczególności sakramentu kapłaństwa i bierzmowania), na co faktycznie już wcześniej nie zgodziła się Stolica Apostolska. Skoro zatem nie można mówić o schizmie, nie można też mówić o ekskomunice.

Prawo kanoniczne stwierdza, że sam akt nieposłuszeństwa może być konieczny, gdyby „prawda ewangeliczna była narażona na niebezpieczeństwo”. Św. Kajetan, św. Tomasz i Suarez uczą, że „jeśli odmowa posłuszeństwa dotyczy materii nakazanej albo samej osoby zwierzchnika, nie ma wtedy schizmy, o ile nie chodzi o zakwestionowanie autorytetu”. Podobnie jest w przypadku ekskomuniki. Kanon 18 KPK mówi, że wszelka ustawa kościelna przewidująca karę musi być interpretowana stricte tzn. że sprawa musi być jasna, sprawca musi dokonać czynu z pełną świadomością zła, chce dokonać dobrowolnie czegoś złego, jeżeli istnieje najmniejsza wątpliwość co do świadomości sprawcy że czyni źle, to kara nie obowiązuje. Założyciel naszego Bractwa, abp Lefebvre, był przekonany, że akt święceń jest dobry i niezbędny dla Kościoła ze względu na stan konieczności, o którym mówi kanon 1323 par. 4 (jeżeli ktoś przekroczy prawo dyscyplinarne Kościoła w stanie konieczności to nie ma kary). Według kanonu 18 nie ma kary przewidzianej w kanonie 1382 par. l, ponieważ brakuje dwóch koniecznych warunków do nałożenia kary. Natomiast kanon 1323 par. 7 idzie jeszcze dalej, mianowicie mówi on, że jeżeli w Kościele jest wszystko w najlepszym porządku i nie ma stanu konieczności, lecz tylko sprawca wierzy i jest w sumieniu przekonany, że istnieje taki stan, wtedy także nie ma kary. Nawet najwięksi przeciwnicy Arcybiskupa przyznawali, że był on przekonany o istniejącym stanie konieczności w Kościele.

Oddzielna kwestią jest sprawa nieposłuszeństwa wobec Papieża. Arcybiskup uzasadniał swoje „nieposłuszeństwo” stanem wyższej konieczności. Rozstrzygnięcie tej kwestii wymagałoby przeprowadzenia przewidzianej prawem procedury kościelnej, czego, mimo próśb Arcybiskupa, nie dokonano. Jeżeli w 1988 r. abp Lefebvre i bp de Castro Mayer zostali zmuszeni do złamania dyscypliny nałożonej przez KPK, to jedynie dla zachowania zagrożonej Tradycji. W tym wypadku nie może też być mowy o papieskiej nieomylności, gdyż nie stosuje się jej w tego typu sprawach. Paradoksalnie, doświadczenia ostatnich 19 lat pontyfikatu wskazują, iż Papież jeszcze nigdy nie skorzystał z nieomylności w zakresie określonym dekretem Soboru Watykańskiego I. Trudno więc byłoby się powoływać na nieomylność w sprawie abpa Lefebvre’a.

Paradoksem jest natomiast, iż mówi się o ekskomunice Arcybiskupa, do niedawna jedynej ekskomunice duchownego katolickiego od początku pontyfikatu Jana Pawła II (4 stycznia br. ekskomunikowano teologa ze Sri Lanki o.Tissa Balasuriya), podczas gdy tysiące księży i biskupów daje każdego dnia niezliczoną liczbę powodów do ogłoszenia na nich ekskomuniki ipso facto niemalże na podstawie każdego paragrafu KPK. Jest także paradoksem, że np. ks. prof. Józef Tischner, który uznaje ekskomunikę abpa Lefebrvre’a, broni jednocześnie znanego aborcjonisty prof. Deca, twierdząc, iż „nie człowiek jest dla prawa, ale prawo jest dla człowieka”. Dlaczego więc nie było prawa dla Arcybiskupa, gdy w roku 1976 ogłoszono karę suspens a divinis, a następnie odmówiono przewidzianej prawem kościelnym procedury odwoławczej, która dowiodłaby niesłuszności stawianych mu wówczas zarzutów. Zresztą, o instrumentalnym, niezgodnym z prawem stosowaniu kar kościelnych świadczy chociażby udział kardynała Gagnona we Mszy św. odprawionej przez abpa Lefebvre’a podczas oficjalnej wizytacji seminarium w Econe w 1987 r., podczas gdy ogłoszona 11 lat wcześniej kara suspense a divinis takiego udziału we Mszy zakazywała. Oczywiście kard. Gagnon miał prawo uczestniczenia w tej Mszy św., gdyż kara suspense a divinis od początku była nieważna. Krytycy Arcybiskupa notorycznie pomijają też fakt, iż Bractwo św. Piusa X było erygowane kanonicznie przez biskupa Charriere l listopada 1970 r., w związku z czym jest ono od początku dziełem Kościoła Katolickiego.

W każdej Mszy św. odprawianej codziennie przez któregokolwiek z biskupów i 360 księży Bractwa, w Kanonie, wymieniane są imiona obecnego papieża Jana Pawia II, oraz miejscowego biskupa. W moim przypadku, podczas Mszy odprawianych w Warszawie, wymieniam zawsze imię biskupa Kazimierza Romaniuka. Jest to też kluczowy argument przeciwko zarzutowi o nieuznawanie zwierzchnictwa papieża Jana Pawła II, lub też o sedewakantyzm, czyli głoszenie „bezkrólewia” na tronie papieskim, lub też uznawanie abpa Lefebvre’a za twórcę nowego Kościoła.

Rzekome „wyklęcie” Arcybiskupa nie jest jedynym przykładem niesłusznych oskarżeń w historii Kościoła. Św. Atanazy Wielki, który w IV w. wziął na swe barki cały ciężar walki z herezją arianizmu, został ekskomunikowany przez papieża Liberiusza (ekskomunika nie jest nieomylnym aktem ex cathedra), przy poparciu większości ówczesnych biskupów. On także święcił biskupów bez zgody ówczesnego papieża. Dzisiaj jest uznawany za jednego z największych świętych, a nawet ogłoszony Doktorem Kościoła. Podobnie działo się w czasach św. Ludwika Maria Grignon de Monfort, któremu zakazano odprawiania Mszy św. w kościołach. Dzisiaj zakazuje się odprawiania tej samej Mszy św. w tych samych kościołach, wszystkim księżom Bractwa. Jeżeli więc Michał Okoński drwi z faktu, iż Msza św. jest często odprawiana poza kościołami, odpowiemy mu słowami św. Atanazego: „Oni mają kościoły, my mamy wiarę”.

Stara i Nowa Msza

Od początku, w samym centrum sporu pomiędzy Arcybiskupem a modernistami znajdował się problem rytu Mszy św. Przypomnijmy. Msza święta odprawiana w rycie trydenckim stanowi wynik wielowiekowego rozwoju, sięga ona czasów św. Grzegorza Wielkiego, a nawet wcześniejszych. Sobór Trydencki, będący reakcją Kościoła na herezję protestantyzmu, negującego ofiarny charakter Mszy św., uściślił pojęcia związane z dogmatem o realnej, rzeczywistej i istotnej obecności Pana Jezusa Chrystusa w powtarzanej, w sposób bezkrwawy, Jego Krzyżowej Ofierze – Mszy św. Papież św. Pius V kanonizował tę Mszę, bullą Quo Primum z 19 lipca 1570 r. promulgował Missale Romanum, który przez cztery stulecia stanowił normę odprawiania Najświętszej Ofiary dla kapłanów obrządku łacińskiego. Msza św. według rytu trydenckiego jest, w świetle bulli Quo Primum, Mszą Wszechczasów, tzn. prawowiernym i jedynym rytem dla katolików obrządku łacińskiego. Papież św. Pius V w bulli tej napisał m.in., że „Jeśli ktokolwiek ośmieliłby się próbować podnieść nań rękę, niech mu będzie wiadomo, że narazi się na gniew Wszechmogącego Boga i świętych Apostołów Piotra i Pawła”. Obok rytu trydenckiego dopuszczono również inne ryty (m.in. ormiański i unicki). Wszystkie one wyrażały jednakże w sposób jednoznaczny podstawowe prawdy wiary.

Nie jest prawdą, iż podstawowym problemem Novus Ordo jest wprowadzenie języków narodowych. Jest to kwestia drugorzędna wobec innych kwestii dogmatycznych, o których poniżej. Choćby nawet Novus Ordo było sprawowane po łacinie, nie rozwiązuje to w żadnym stopniu problemu Mszy świętej. Istnieją poważne argumenty za zachowaniem łaciny, jednakże, zamiast ich szczegółowego wymieniania, zwróćmy uwagę na pewien paradoks. Łacinę wprowadzono m.in. po to, aby Msza św. była sprawowana jednolicie na całym świecie (co wyraża jedność Kościoła). I dzisiaj, kiedy wierni podróżują po całym świecie jak nigdy przedtem, kiedy głosi się hasła globalnej wioski, Msza św. jest sprawowana w językach narodowych, tak że np. Polak podróżujący do Węgier nie jest w stanie śledzić toku Mszy św.

Novus Ordo, w odróżnieniu od rytu trydenckiego, nie stanowi też „rytu” w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz cały zespół różnego rodzaju „rytów”. Już samo wprowadzenie języków narodowych spowodowało wiele niejednoznaczności teologicznych, a także problemy w tłumaczeniu Mszy św. na poszczególne języki. Z kolei, posoborowa „wolność” wprowadziła wielość interpretacji Mszy św., nawet w tym samym języku narodowym, tak że oceniając Novus Ordo musimy właściwie mówić o konkretnej Mszy św. odprawianej przez konkretnego księdza. Zupełnie czym innym jest ocena definicji rytu Novus Ordo Missae, w jego oryginalnej formie z 1969 r., a zupełnie czym innym ocena poszczególnych Mszy św. W paragrafie 7 Insitutio Generalis, które stanowi wprowadzenie do Nowego Porządku Mszy, użyto licznych określeń dla zdefiniowania Mszy św. Możemy tam znaleźć takie określenia jak, „akcja Chrystusa i Ludu Bożego”, „uczta Pańska albo Msza”, „uczta Paschalna”, „wspólne uczestnictwo w stole Pana”, „pamiątka Pańska” itd. Nie ma natomiast stwierdzenia, iż Msza św. jest „bezkrwawym sprawowaniem ofiary Krzyża Chrystusa”.

Krytycy zarzucają Arcybiskupowi, iż podpisał soborową Konstytucję o Liturgii, a przecież ma ona niewiele wspólnego z późniejszą reformą liturgiczną. Gdy więc arcybiskup Lefebvre stwierdza „sakramentalną ważność” Novus Ordo Missae, dotyczy to wyłącznie samego aktu konsekracji w tych Mszach św. i tylko wówczas, gdy intencja, materia sakramentu i słowa konsekracji ważnie wyświęconego celebransa spełniają określone wymogi. Nie zmienia to faktu, że obrzęd całej Nowej Mszy, nawet sprawowanej zgodnie z tym rytem, jest niedopuszczalnym, obrażającym Boga szeregiem błędów teologicznych. W wielu przypadkach nie można jednak mówić nawet o Przeistoczeniu (nieważność Mszy), ze względu na brak wiary celebransa w Przeistoczenie, czy choćby, jak to jest rozpowszechnione w Afryce, brak materii sakramentu, przez wprowadzenie manioku i soku palmowego zamiast chleba i wina.

Podstawowe zarzuty wobec Novus Ordo dotyczą jednakże samej definicji nowego rytu Mszy. Nieprawdziwe są argumenty Marcina Morawskiego, który w liście do Redakcji („Tygodnik Powszechny”, nr 30,20 lipca 1997, s.2) stwierdza, iż Novus Ordo jest tylko kolejną wyewoluowaną formą Mszy św., albowiem żaden z dotychczasowych rytów nie zawierał takich podstawowych błędów teologicznych, jak:

– Zdefiniowanie Mszy św. jako uczty, z pominięciem jej istoty, tj. powtórzenia w sposób bezkrwawy Ofiary Krzyżowej (Institutio Generalis).

– Zmiana (w większości wersji narodowych, ale nie w wersji łacińskiej i polskiej) słów konsekracji wina, zamiast „za wielu” na „za wszystkich”, co jest poważną dwuznacznością teologiczną, która zachęca do herezji powszechnego zbawienia.

– Usunięcie praktycznie większości modlitw wyrażających główne prawdy wiary. Przykładem może być pominięcie dogmatu Trójcy Świętej, który tak jednoznacznie odróżnia chrześcijaństwo od wszystkich fałszywych religii. Poza znakiem krzyża na początku i podczas końcowego błogosławieństwa, Trójca Święta nie jest wspominana. Wyjątkiem jest jeden dzień w roku, tj. święto Trójcy Świętej, kiedy w Prefacji wspomina się Trójcę Świętą.

Bractwo św. Piotra

Bractwo św. Piotra jest chyba najdziwniejszym zgromadzeniem religijnym powstałym w XX- wiecznej historii Kościoła. Pretensjonalny charakter artykułu Jana Filipa Libickiego (Podziemie czy przyczynek do dyskusji?, „Tygodnik Powszechny”, nr 33, 17 sierpnia 1997, s. 4), napisany w związku z pominięciem tego zgromadzenia w dyskusji na temat Tradycji, oddaje charakterystyczny sposób myślenia ludzi związanych z tym środowiskiem.

Właściwie do roku 1988 nie mówiło się w Rzymie o kultywowaniu Tradycyjnej Mszy św. pod patronatem Watykanu. Wyjątek stanowi tu indult papieski z 1984 r., który, podobnie jak list Ecclesia Dei sprowadza problem rytu Mszy św. do „przyzwyczajenia”, a pozwolenie na odprawianie Mszy Trydenckiej uzależnia od decyzji biskupa ordynariusza konkretnej diecezji. W tamtym czasie Novus Ordo było „wspaniałym rytem”, a Msza Trydencka de facto zakazana. Przełom spowodowały konsekracje czterech biskupów 30 czerwca 1988 r., a w zasadzie list Ecclesia Dei, w którym Ojciec Święty pisze: „Tym wszystkim katolikom, którzy żywią przywiązanie do niektórych dawnych form liturgii i dyscypliny tradycji łacińskiej, pragnę (…) zagwarantować szacunek dla ich słusznych życzeń”. Oraz dalej: „Ustanawia się komisję (Ecclesia Dei), która (…) będzie miała za zadanie ułatwić pełną komunię kościelną (…) dotychczas w różny sposób związanym z Konfraternią założoną przez abpa Lefebvre’a”. To nie „przywiązanie do niektórych dawnych form liturgii”, ale niebezpieczeństwo utraty wiary zadecydowało o konsekwentnej walce Arcybiskupa i Bractwa św. Piusa X o zachowanie Tradycyjnej Mszy św. Zresztą, na całym świecie, jak również w Polsce, większość wiernych związanych z Bractwem św. Piusa X stanowią ludzie młodzi, którzy nie mogą już pamiętać Łacińskiej Mszy św. Nie można więc w żaden sposób mówić o jakimś nieokreślonym „przywiązaniu”.

W roku 1988 w Rzymie panowała powszechna opinia, iż w następstwie czynu abpa Lefebvre’a 80% księży i wiernych od niego odejdzie. Powołano więc do życia Bractwo Św. Piotra, niby symbolizujące swoją nazwą pełna łączność z następcą Św. Piotra. Nic niezwykłego się jednak nie stało. Księża i wierni Bractwa zbyt dobrze rozumieli problem Tradycji, aby uznać fałszywe argumenty modernistów, a osoby, które odeszły od Arcybiskupa można policzyć na palcach.

Bractwo Św. Piotra, jednakże, rozpoczęło działalność i zaczęło gromadzić nowych wiernych. Już sam rodowód Bractwa daje wiele do zastanowienia. Nazwa jest oczywistym plagiatem „Bractwa Św. Piusa X”, mającym za zadanie wprowadzać w błąd osoby niezorientowane. Znamiennym jest fakt, iż Bractwo Św. Piotra prowadzi działalność tylko tam, gdzie podjęło już pracę Bractwo Św. Piusa X. Członkowie Bractwa Św. Piotra żyją na co dzień jak niechciane dzieci, siedzą jak gdyby cały na beczce pełnej prochu, która nie wiadomo kiedy wybuchnie. Wiedzą, że istnieją tylko dzięki Arcybiskupowi. Gdyby nie problem Bractwa Św. Piusa X, ich by nigdy nie było. Większość „oficjalnego” Kościoła i tak traktuje ich jak schizmatyków, na równi z Bractwem Św. Piusa X. Na odprawianie Mszy Trydenckiej zezwala się tylko w tych miejscach, gdzie pojawiło się Bractwo Św. Piusa X. Od roku 1988 do 1995 Bractwa Św. Piotra w Polsce nie było – pojawiło się dopiero teraz, gdy Bractwo Św. Piusa X rozwinęło swoją działalność. Członkowie Bractwa Św. Piotra nie mają też żadnej niezależnej struktury, lecz są całkowicie skazani na dolę i niedolę hierarchii kościelnej, która przeznacza na nich środki według własnego uznania. Wielu z nich zdaje sobie sprawę, iż ich misja polega jedynie na przeciwdziałaniu rozwojowi Bractwa Św. Piusa X. Gdy problem Bractwa Św. Piusa X zniknie, Bractwo Św. Piotra też się zlikwiduje… Możemy wręcz mówić o tragedii Bractwa Św. Piotra, która polega na tym, że zgromadzenie to zrezygnowało ze zwalczania posoborowych błędów. Stał się też faktem kompromis tego Bractwa z modernistycznymi praktykami (np. Przełożony Generalny tego Bractwa ks. J. Bisig rozdaje Komunię św. podczas Nowej Mszy). Konsekwencją tego jest porzucenie pierwotnego celu jakim była restauracja Świętej Tradycji, która pozwala urzeczywistnić społeczne panowanie Naszego Pana Jezusa Chrystusa we wszystkich instytucjach kościelnych i publicznych.

Ks. M. Czajkowski połowę swojego artykułu na łamach „Tygodnika” poświęcił dyskusji na temat znaczenia pojęcia „integryzm”. Jego wywody, słuszne czy nie, nie dotyczą jednakże Bractwa św. Piusa X, ponieważ nazwy „integryzm”, „integryści” są pejoratywnymi określeniami ukutymi przez wrogów Bractwa, a sam Arcybiskup, ani członkowie i wierni Bractwa nigdy takiego określenia w stosunku do siebie nie używali. Zamiast więc „zabawy w leksykony” proponuję księdzu Czajkowskiemu rzeczową dyskusję na argumenty.

W roku 1976 gazeta „Izwiestja”, organ radzieckiej partii komunistycznej, zażądała od Pawła VI, w imię Soboru Watykańskiego II, potępienia abpa Lefebvre’a i Econe. Dzisiaj wydaje się, iż do tego żądania zastosował się cały posoborowy Kościół.

ks. Karl Stehlin

Przełożony Bractwa Św. Piusa X na Europę Środkowo – Wschodnią

„Zachwianie wiary w Kościele i kryzys tożsamości wśród jego kapłaństwa postawiły hierarchię wobec poważnych problemów: brak kapłanów staje się coraz bardziej dotkliwy. Tego samego dnia, mianowicie w święto Bożego Ciała, 2 czerwca 1988, dwaj dostojnicy kościelni w obliczu trudnej sytuacji zajęli zasadniczo odmienne, ale jakże charakterystyczne dla nich stanowisko. Jednym z nich jest Paulus Augustinus kardynał Mayer, prefekt Kongregacji Kultu Bożego, który w dniu wielkiego święta Ciała i Krwi Chrystusa podpisał dyrektorium w sprawie niedzielnej służby Bożej bez kapłanów – a więc wszedł na drogę laicyzacji Kościoła. Drugim jest arcybiskup Lefebvre. Oznajmia on w tym samym dniu Ojcu Świętemu, że wyświęci biskupów, aby w ten sposób wyrwać z korzeniami zło, jakim jest brak kapłanów i uświęcić Kościół w jego członkach.”

ks. Franz Schmidberger, Kapłaństwo Katolickie

Zawsze Wierni, nr 18, 09-10.1997, s. 4.