Dogmat
Mówiliśmy dotąd o początku wiary i jej istocie. Czy jednak, według systemu teologów-modernistów, wiara nie posiada swych latorośli?
Istotnie, zdaniem ich, „wiara posiada wiele latorośli, przede wszystkim Kościół, dogmat, obrzędy i księgi święte”.
Czy nie zechcesz, Ojcze święty, wyniszczyć zapatrywania modernistów w tym względzie?
Chętnie! „Rozpoczniemy od dogmatu. Mówiliśmy już powyżej o jego powstawaniu i istocie”.
Skąd powstaje dogmat według teologii modernistycznej?
„Powstaje on z jakiegoś popędu albo konieczności człowieka wierzącego, który zapatrywania swoje opracowuje, aby i jego własna samowiedza i samowiedza innych ludzi więcej się wyjaśniła”.
Na czym polega to opracowanie?
„Na pogłębieniu i udoskonaleniu pierwszego ujęcia myśli (formula mentis)”.
Czy dokonywa się ono na podstawie logicznego rozumowania?
Bynajmniej – twierdzą moderniści – „nie na podstawie logicznego rozumowania, lecz zależnie od okoliczności, czyli, jak niejasno się wyrażają, w sposób żywotny (vitaliter)”.
W jaki wiec sposób powstaje dogmat według teologów-modernistów?
„Jak już nadmieniliśmy, wokoło owego pierwszego ujęcia myśli tworzą się powoli jakieś formuły dalsze; w jeden system albo jeden gmach naukowy zebrane, a przez publiczny urząd nauczycielski zatwierdzone, zowią się one dogmatem”.
Czy moderniści odróżniają dogmat od rozpraw teologów?
Tak, zdaniem ich, „od dogmatu wyraźnie odróżnić należy rozprawy teologów”.
Do czego służą te rozprawy teologów?
„Lubo nie wynikają one z życia wiary, przyczynić się wielce mogą do pogodzenia wiary z wiedzą, do usunięcia nieporozumień między niemi, do wyjaśnienia i obrony wiary na zewnątrz; może też i tę przynoszą korzyść, że przygotowują materiał do przyszłego jakiegoś nowego dogmatu”.
Kult
Jaka jest doktryna teologiczna modernizmu w kwestii kultu i Sakramentów?
„Z kultem krótko można by się załatwić, gdyby tym mianem nie oznaczano także Sakramentów, a pełne błędów są o nich zapatrywania modernistów”.
Skąd, zdaniem ich, powstaje kult?
„Z podwójnego popędu albo podwójnej konieczności: wszystko bowiem, jak widzieliśmy, przypisuje się w ich systemie tajemniczym popędom albo koniecznościom”.
Jakie są te dwa popędy?
„Pierwszy usiłuje nadać wierze szatę zewnętrzną; drugi pragnie wiarę rozszerzyć, czego bez jakiejś formy zewnętrznej i uświęcających czynności, które nazywamy Sakramentami, dokonać nie można”.
Czym są Sakramenty dla modernistów?
„Zwykłymi symbolami albo znakami, lubo nie pozbawionymi siły”.
Z czym porównują je teologowie-moderniści?
„Z pewnymi wyrazami, których ogólnie się używa, ponieważ nabrały siły do szerzenia pewnych poglądów potężnych i wstrząsających duszami. Jak owe wyrazy wpływają na poglądy, tak Sakramenty na uczucie religijne”.
I nic więcej nie widzą moderniści w Sakramentach?
Nic. „Jaśniej wyraziliby się naprawdę, gdyby oświadczyli, że Sakramenty zostały ustanowione jedynie dla wzmocnienia wiary. Ale takie orzeczenie potępił Sobór Trydencki: „Jeśliby kto twierdził, że Sakramenty ustanowione zostały jedynie dla wzmocnienia wiary, niech będzie wyklęty”.”
Księgi święte. Inspiracja
Czym są księgi święte według doktryny modernistów?
„O istocie i powstaniu ksiąg świętych mówiliśmy już nieco. Wedle zasad modernistów można by je słusznie określić jako zbiór doświadczeń, nie nasuwających się wszędzie każdemu człowiekowi, ale nadzwyczajnych i wybitnych, które zachodziły w każdej religii. Taka to nauka modernistów o naszych księgach Starego i Nowego Testamentu”.
Lecz doświadczenie obejmuje teraźniejszość, a księgi święte zawierają historie przeszłości i proroctwa na przyszłość: jak więc moderniści mogą je nazywać zbiorem doświadczeń?
Trudność tę rozwiązują oni, „z wielką przebiegłością dodając do poglądów swoich uwagę: lubo doświadczenie obejmuje teraźniejszość, może jednak czerpać materiał z przeszłości albo przyszłości; człowiek wierzący bowiem odczuwa, jakby zachodziły w teraźniejszości, i zdarzenia minione – przez wspomnienie, i zdarzenia przyszłe – przez zajęcie się niemi uprzednie. To zaś wyjaśnia podział ksiąg świętych na historyczne i apokaliptyczne”.
Więc księgi święte, zdaniem modernistów, nie są Słowem Boga?
Owszem. „Bóg mówi w tych księgach przez człowieka wierzącego, ale, jak uczy teologia modernistów, jedynie przez immanencję i permanencję żywotną”.
Co sądzić wtedy o inspiracji?
„Niewiele różni się ona – opowiadają moderniści – wcale, chyba większa tylko silą, od owego popędu, który zniewala wierzącego do wyjawienia wiary swojej słowem i pismem. Podobne zjawisko zachodzi w natchnieniu poetyckim: stąd powiedział ktoś: „Bóg znajduje się wśród nas; skoro On działa ogarnia nas zapal”. W ten sposób Boga uważać należy za źródło inspiracji ksiąg świętych”.
Jak daleko posuwają się moderniści w inspiracje i czym jest ich doktryna w tym względzie wobec doktryny katolickiej?
„O inspiracji uczą moderniści, że ona obejmuje wszystko w ogóle w księgach świętych. Wobec takiego twierdzenia można by ich uważać za prawowierniejszych od niektórych współczesnych teologów, co inspirację nieco zacieśniają, wprowadzając np. t. zw. cytacje niezaznaczone. Ale puste to tylko dźwięki i udawanie. Jeśli bowiem Pismo Św., wedle zasad agnostycyzmu, uważa się za dzieło ludzkie, przez ludzi i dla ludzi utworzone, lubo teolog z powodu immanencji świętym je nazwie, – w jaki sposób można inspirację zacieśnić? Moderniści przyznają wiec ogólną inspirację ksiąg świętych; nie uznają jej wszakże w znaczeniu katolickim”.
Kościół, jego początek, istota i prawa
Przystępujemy teraz do kwestii Kościoła. Co sadzą o nim teologowie-moderniści?
„O Kościele fantazje modernistów są jeszcze bujniejsze”.
Jaki jest, zdaniem ich, początek Kościoła?
„Kościół – twierdzą – z podwójnej konieczności powstał: pierwsza w każdym przejawia się człowieku, zwłaszcza jeśli pozyskał jakieś pierwotne, szczególne doświadczenie, a przejawia się w dążności, by wiarą podzielić się z innymi ludźmi; druga występuje w większym zgromadzeniu (in colectivitate), skoro wiara ogólną stalą się własnością, a występuje jako dążność do zrzeszania się, by wspólny skarb zachować, powiększyć i rozszerzyć”.
Czymże więc wobec tego jest Kościół?
„Owocem samowiedzy kolektywnej, czyli zrzeszenia się poszczególnych samowiedz, które, wedle permanencji żywotnej, od pierwszego człowieka wierzącego zależną, – dla katolików, naturalnie, od Chrystusa”.
Skąd, według teologów-modernistów, pochodzi w Kościele władza dyscyplinarna, dogmatyczna i liturgiczna?
„Każdemu stowarzyszeniu – dowodzą oni – potrzeba autorytetu rządzącego, któryby członków wszystkich wiódł do wspólnego celu i roztropnie stawał w obronie podstawowych czynników całego organizmu. Czynnikami tymi w zgromadzeniu religijnym są dogmaty i obrzędy. Stad potrójna w Kościele Katolickim władza: dyscyplinarna, dogmatyczna i liturgiczna”.
Skąd wyprowadzają moderniści istotę i prawa władzy kościelnej?
Zdaniem ich, „należy istotę tej władzy wnioskować z jej powstania, z istoty zaś władzy wysnuć jej prawa i obowiązki”.
Co mówią teologowie-moderniści o władzy Kościoła w wiekach dawniejszych?
Mówią, iż „w wiekach dawniejszych mniemano błędnie, że Kościół z zewnątrz, bezpośrednio od Boga otrzymał władzę, stąd słusznie uważano ją za autokratyczna”.
A obecnie?
„Obecnie – twierdzą – pogląd to przestarzały. Podobnie jak Kościół powstał z zespolenia samowiedz, tak władza wypłynęła z Kościoła samego”.
Więc, zdaniem modernistów, władza Kościoła zależy od samowiedzy kolektywnej?
Tak, zdaniem ich, „władza Kościoła, podobnie jak Kościół, pochodzi z samowiedzy i stąd od niej zależy”.
A jeśli Kościół zależnością gardzi, czym staje się według doktryny modernistów?
„Jeśli Kościół tą zależnością gardzi, według doktryny modernistów, zmienia się w tyranię”.
Czyż głosić podobne zasady nie jest to chcieć zaprowadzić w Kościele ustrój demokratyczny?
Naturalnie. Zresztą moderniści wyraźnie to przyznają. „Żyjemy przecież obecnie w czasach – mówią – w których poczucie wolności najzupełniej się rozwinęło. W państwie świeckim wprowadziła samowiedza publiczna rządy ludu. A samowiedza jest jedna w człowieku, jak jedno jest w nim życie. Jeśli więc Kościół w sumieniach ludzkich nie chce rozbudzać i rozpłomienić walki wewnętrznej, winien demokratyczny przybrać ustrój”.
Jeżeli Kościół nie nagnie się do tej doktryny, co, według modernistów, stanie się z nim i z religią?
„Jeśli Kościół tego nie uczyni – mówią moderniści – zagraża mu zguba. Bo trzeba zaprawdę być z rozumu obranym, by sadzić, że w poczuciu wolności, istniejącym obecnie, nastąpi zwrot kiedykolwiek. Skrępowane i powstrzymywane przemocą, wybuchnie ono tern gwałtowniej i zburzy Kościół i religię”.
Czego ostatecznie szukają moderniści, jak widać z ich wniosków?
„Usilnie szukają oni dróg, aby pogodzić władzę Kościoła z wolnością wiernych”.
Zawsze Wierni, nr 16, 05-06.1997, s. 37.