Ks. Karol Stehlin, Od redakcji, 04.1997

25 kwietnia 1997 r., w święto św. Marka Ewangelisty

Drodzy Wierni!

„Czyż można patrzeć na biedne dusze okiem obojętnym?” (Pisma OMK, VII, 1087) pytał św. Maksymilian Kolbe już w czasach młodości zasmucony widokiem, jaki mu świat przedstawiał. Świat był wówczas ogarnięty ogniem I Wojny Światowej, był to także czas powstania komunizmu, triumfu masonerii. Po przeciwnej stronie widzimy natomiast wielki, nienaruszony bastion Prawdy, świętą Matkę – Kościół. Oprócz innych licznych pocieszających wydarzeń brat Maksymilian mógł w owym czasie, w Rzymie, zobaczyć na własne oczy niezliczonych misjonarzy, którzy pojawiali się lub opuszczali Watykan z wiadomością nawrócenia całych narodów w Afryce i Azji. Był on świadkiem założenia Krucjaty Eucharystycznej, do której zgłosiło się 3 000 000 dzieci.

Mimo to bardzo żałował i ubolewał nad wieloma, wieloma duszami, które lekkomyślnie szły w wieczną otchłań, szeroką drogą grzechu i błędu. „Ja dla dusz tylko żyję, to moje zadanie” (Pisma OMK, III, 472 – list do Niepokalanowa z 22.09.1933).

Dlatego właśnie, „by podać rękę tylu nieszczęśliwym duszom, by umocnić serca niewinne w dobrym, by dopomóc wszystkim zbliżyć się do Pośredniczki wszelkich łask, Niepokalanej” (Pisma OMK, VII, 1194) założył on dokładnie 80 lat temu w Rzymie swoje Stowarzyszenie Maryjne.

Lecz, na jakiej drodze znajdują się dziś dusze, nie tylko te, które tkwią w błędach fałszywych religii i światopoglądów, i w ogóle nie znają drogi zbawienia, lecz także „dzieci światła”, którym prawdziwa wiara została podarowana, a wieczne życie obiecane? Lub też inaczej mówiąc, czy św. Maksymilian mógłby dziś w ogóle założyć Militia Immaculatae?

Zamiast ideału Niepokalanej i fascynujących bohaterów chrześcijaństwa, czyli świętych, młodzież dzisiaj jest karmiona idolami muzyki Pop, z boisk piłkarskich i kina, – nawet przy okazji religijnych wydarzeń (uczestnicy ostatniej pielgrzymki przypominają sobie zapewne tańczących księży, zakonnice i młodzież, do piosenki „Janek Bosko, jesteś fajny gość” na melodie „Yellow Submarine” grupy rockowej „The Beatles”).

Jeżeli setki tysięcy młodych łudzi podczas każdego koncertu piosenkarki Madonny (należy zwrócić uwagą na bluźnierczy jej pseudonim) dosłownie klęczy na kolanach, i jeśli opinia większości jest tworzona i kreowana bezbożną reklamą, jeśli ludzie troszczą się jedynie o zbudowanie własnego małego raju na ziemi, to można zadać pytanie, czy orędzie św. Maksymiliana w ogóle dotrze do otwartych uszu i serc?

A przecież istnieją jeszcze tacy – sam widziałem ich podczas moich wykładów w Polsce – wiele pytających twarzy szczególnie u młodych ludzi, którzy wyraźnie odcinają się od otępiałej i obojętnej młodzieży zachodu poprzez zainteresowanie się religijnością, poprzez otwartość na słowa kapłana i poprzez zachowania pełne respektu.

I w Polsce, w „kraju Maryi”, istnieje jeszcze resztka miłości do Niej, Królowej, a także zachowanie wartości moralnych, które np. we Francji zostały zbezczeszczone przez episkopat francuski.

„Święty Maksymilianie, co byś dzisiaj uczynił?”

Tak samo, a nawet więcej niż przed 80-oma laty, jest jasnym, że przeciwko władzy szatana i jego pomocników w świecie, jest tylko jedna, dana nam przez Boga, największa moc i władza, która może go zgładzić: „Ona zmiażdży mu głowę” (Rdz 3, 15): Niepokalana, Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny.

I dlatego odpowiedź św. Maksymiliana jest dzisiaj dobitniejsza niż kiedykolwiek: Militia Immaculatae. Walka tej małej armii Maryi byłaby i dziś zwrócona przeciw Jej wrogom, a także przeciw tym znajdującym się wewnątrz Kościoła.

Czy możecie sobie wyobrazić, drodzy wierni, że nasz święty mógłby przyglądać się bezczynnie i tchórzliwie milczeć wobec dzisiejszego braku respektu dla Boga poprzez podawanie Komunii na rękę, na stojąco?

Czy sądzicie, że przyzwoliłby w imię ekumenizmu na stawianie Chrystusa obok Mahometa czy Buddy, czy też zniszczenie nabożeństwa do Maryi po to tylko, aby przypodobać się protestantom? Jeśli myślicie, że św. Maksymilian w imię posłuszeństwa zaakceptowałby to, czyli nie głosiłby już kazań o piekle i diable, albo prowadziłby dialog z fałszywymi religiami i traktowałby je jako „drogę do zbawienia” (Vaticanum II), to nie znacie go zapewne wcale.

Powstaje tylko pytanie, czy znalazłby on ludzi, którzy, pożerani gorliwością dla zbawienia dusz, oddaliby się na rzecz odbudowania królestwa Maryi i zwycięstwa Niepokalanej. Dzisiaj mam odwagę powiedzieć: Tak!

I dlatego proszę was z całego serca, abyście zechcieli gorąco modlić się o powstanie nowej Militia Immaculatae w duchu świętego Maksymiliana Kolbe.

Święto założenia tej Militia Immaculatae nie powinno przejść obok nas obojętnie i bez śladu.

W tym celu wzywam was do „Krucjaty Różańcowej” Tradycji (patrz str. 27 „List do wiernych nr 5”) ku czci i triumfowi Niepokalanej.

„Powierzamy tę sprawę Najświętszej Dziewicy Maryi, Matce Miłosierdzia, która zawsze stała po stronie swych strapionych dzieci, aby ich bronić przeciwko błędom i pokusom. Nie jest Ona ani liberalna, ani modernistyczna: Nie zna Ona innego Boga prócz swego umiłowanego Syna. Wraz z nią śpiewamy: Christus vincit, Christus regnat, Christus imperat!”

Ks. Franz Schmidberger

Zawsze Wierni, nr 16, 05-06.1997, s. 2.