Ryszard Mozgol, Żywot Mężnej Niewiasty – św. Jadwiga z Andechs, patronka Śląska (1)

Prace historyczne Regine Pernoud, popularnej mediewistki francuskiej, absolwentki paryskiej Ecole des Chartres, są dobrze znane rzeszy miłośników historii w Polsce. Można zaryzykować twierdzenie, że jej spojrzenie na historie stało się w Polsce modne. Po pierwsze nie traktuje ona historii jako hermetycznej wiedzy zarezerwowanej dla wąskiego grona wybrańców. Po drugie, potrafi w bezwzględny sposób narzucić czytelnikowi swoje poglądy na życie, na rolę człowieka w historii. Blisko dziewięćdziesięcioletnia pani profesor potrafi z taka lekkością malować obrazy tamtej epoki, że czytelnik przez nie porwany, bezkrytycznie podchodzi do zawartych w jej książkach myśli.

Średniowiecze potrafi być fascynujące, o czym nawet najbardziej opornych potrafi przekonać Regine Pernoud. Do jej książek możemy w pełni odnieść słowa Mikołaja Bierdiajewa: „Jesteśmy ludźmi średniowiecza, i to nie dlatego, że sami tego chcemy.” Dlatego z uwagą powinniśmy się wsłuchać w to, co mają nam do powiedzenia duchy przeszłości. Regine Pernoud zajmuje się przede wszystkim rolą kobiet w średniowieczu, które jej zdaniem cieszyły się nie tylko pełnią swobód, ale wielokrotnie odgrywały dominującą rolę w tej epoce.

Utraciły ją dopiero na korzyść mężczyzn w epokach późniejszych, by w burżuazyjnym świecie osiągnąć dno poniżenia. Nie sposób zupełnie odrzucić powyższego poglądu pani profesor, jest w nim sporo racji, jednak uderza zupełny brak wniosków wyciągniętych z tej myśli. Regine Pernoud nie pisze, że centralna pozycja kobiet w życiu społeczeństw średniowiecznych wiązała się z rolą wyznaczoną im przez katolicyzm, szczególnie przez kult Matki Boskiej. Natomiast późniejszy upadek znaczenia kobiet wiąże się z renesansową semityzacją prawa, zwłaszcza przenikaniem prawa rabinackiego do rodzącego się protestantyzmu. Mimo wszystko, poglądy sędziwej pani profesor trącą feminizmem, np. kiedy porównuje średniowieczne niewiasty z demoliberalnymi babo-chlopami w stylu Corezon Aquino, Benazir Bhutto, czy Violetty Chamorro. Proszę sobie wyobrazić porównanie Hillary Clinton z św. Joanną d’Arc. Toż to blużnierstwo! Regine Pernoud kreśli w swoich książkach wspaniale portrety średniowiecznych kobiet polityków, jak Alienor z Akwitanii; kobiet wojowników, jak już wspomniana św. Joanna; kobiet mniszek, jak św. Katarzyna z Sienny; kobiet kochanek w rodzaju księżnej Sybilli, czy Heloizy. Na próżno jednak szukać w jej książkach średniowiecznych matek, wychowujących synów na dobrych władców i walecznych rycerzy, zaś córki na przyszłe zony i zakonnice. Ten najważniejszy aspekt kobiecości został przez panią profesor pominięty, a w wielu wypadkach zepchnięty na dalszy plan. Jest to swoiste okaleczenie kobiet…

Jedna z charakterystycznych dla średniowiecza niewiast, a zarazem postacią zupełnie nieprzeciętną, obdarzoną silnym charakterem oraz niezwykłymi przymiotami ducha była św. Jadwiga księżna Śląska. Przyszła na świat ok. 1176-1178 r. jako najprawdopodobniej najstarsza córka Bertolda VI hrabiego von Andechs i Agnieszki Miśnieńskiej z Wettinów.

Ojciec św. Jadwigi, hrabia Bertold będący tytularnym księciem Meranu, Istrii i Dalmacji pochodził ze starego i bardzo wpływowego rodu bawarskiego przeżywającego na przełomie XII i XIII wieku „złoty okres” świetności. Imię chrzestne zostało przez rodzinę wybrane niezwykle starannie, miało łączyć nowe życie darowane przez Boga z przodkami oraz podkreślać pozycje rodu i jego drapieżne aspiracje. Staroniemieckie imię Jadwiga (Hedwig, Hedwigis, Hedewigis) otrzymała „niejako w spadku” po swojej babce Hedwog von Dachau i oddawało ono całkowicie symboliczny sens herbu rodu von Dissen-Andechs, a mianowicie dwa gotujące się do walki lwy. Imię „Hedwig” znaczy „walcząca”. Całe życie Jadwigi będzie pasmem walk, tych duchowych – z szatanem, ze słabościami ciała i ducha, oraz tych materialnych – politycznych i życiowych…

Piąty rok życia był dla Jadwigi czasem granicznym, w którym przygotowywana od urodzenia do objęcia tronu dziewczynka, pozostająca do tego czasu pod opieką rodziców, została oddana na wychowanie do klasztoru benedyktynek w Kitzingen. Przebywała w nim aż do momentu zamążpójścia ok. 1190 r.

W chwili zawierania małżeństwa miała 12 lat była jak podają źródła osobą dojrzałą, mądrą i piękną. Pięcioletni pobyt za furtą klasztorną ukształtował jej sposób widzenia świata, w którym naczelne miejsce zajmowała służba Bogu. Św. Jadwiga chciała zostać zakonnicą, jednak plany ojca były inne. Czytamy w żywocie św. Jadwigi, że: „…zawierając małżeństwo spełniła bardziej wolę swoich rodziców, aniżeli swoją wolę.” Pierwsze planowane małżeństwo z synem księcia serbskiego nie doszło do skutku. W tym czasie plany cesarskie zwróciły się na wschód. Andechsowie byli ich reprezentantami. Polityczny aspekt małżeństwa był jednoznaczny. Walki pomiędzy ligą welficką a Sztaufami przybierały na sile, cesarz Fryderyk I Barbarossa potrzebował w Polsce silnego i wpływowego sojusznika mogącego wpłynąć na stanowiska dworów w Pradze i Budzie. Z drugiej strony, Piastowie śląscy poszukiwali potężnego sojusznika politycznego mogącego wesprzeć ich słuszne pretensje do tronu krakowskiego i zapewnić godność seniora dynastii. W tej atmosferze doszło na Śląsku do zawarcia małżeństwa dwunastoletniej Jadwigi ze starszym od niej synem Bolesława Wysokiego, księciem Henrykiem I Brodatym. Jak się wkrótce okazało zawarte z wyboru rodziców małżeństwo należało do bardzo udanych. Książe Henryk I otrzymał w prezencie ślubnym (zapewne przewidywała to klauzula umowy małżeńskiej) część ojcowizny z centrum w Legnicy oraz został dopuszczony do współrządów. Jadwiga stała się księżną Śląska, odtąd całe jej życie związane było z ta ziemią.

W dwa lata po ślubie została matką pierwszego dziecka. Szczupłość źródeł niestety uniemożliwia jednoznaczne ustalenie kolejności przyjścia na świat dzieci Św. Jadwigi i Henryka Brodatego. Około 1192 r. przyszedł na świat pierworodny Henryk, który w 1241 r. zginie na legnickim polu śmiercią bohatera. W rok później narodził się Konrad zwany Kędzierzawym, a po nim w kolejności Agnieszka, Zofia i Gertruda. W 1208 r. przyszło na świat ostatnie ich dziecko – Bolesław, który nie przeżył więcej niż 8 lat. Około 1212 r. odbyły się zrękowiny dzieci Henryka I i Jadwigi Henry II miał poślubić Annę księżniczkę czeską. Jej siostra, kilkuletnia Agnieszka została przeznaczona Bolesławowi, natomiast Konrad miał zostać mężem księżniczki saskiej Zofii. Do skutku doszło tylko małżeństwo Henryka II. Potomstwem z niego mogła się cieszyć młoda babcia (miała wtedy ok. 40 lat) już ok. 1220 r.

Jak wynika ze źródeł historycznych św. Jadwiga osobiście brała udział w wychowywaniu swych dzieci i wnuków. Jednakże myliłby się ten, kto chciałby narzucić na postać św. Jadwigi szablon burżuazyjnej rodziny z końca XIX w., w której kobiecie „wypadało” zajmować się, pomiędzy napadami duszności, swoimi dziećmi (zawsze w zastępstwie niańki!). Broń Boże! Kobiety średniowiecza, a z nimi św. Jadwiga łamią bezwzględnie ten kanon. Prócz wychowywania dzieci księżna zajmowała się wtedy dbaniem o sprawy państwowe – osobiście, w siodle, w pośpiechu. Jeśli do tego dodamy zwykłe codzienne prace (np. codzienne wyszywanie ornatów! wysłuchiwanie codziennie kilku Mszy i nabożeństw, branie udziału w dworskich rozrywkach, wysłuchiwanie poddanych), jawi się nam obraz kobiety o niesporzytej energii, jak również niemałym temperamencie. Musimy pamiętać, że średniowiecze to czasy pracowitości, w których nie było miejsca na lenistwo. Przywykliśmy do poglądu, że uczciwa praca narodziła się wraz z kapitalizmem. Wcześniej, jak to się brzydko mówi: „odwalano pańszczyznę”. Kolejny stereotyp godny zaatlantyckiego lenia intelektualnego, który należy zrewidować.

Zawsze Wierni, nr 14, 01-02.1997, s. 47.