Porównanie
Dzieło i praca ks. Valleta mogą być porównane z dokonaniami ks. Escrivy na kilku płaszczyznach. Ten sam duch działania, ta sama „klientela”, to samo pragnienie zmiany społeczeństwa. Jednak na tym kończą się podobieństwa. Spojrzenie na szczegóły, fundament i duchowość tych dwóch dzieł zaświadcza o ich całkowitej wobec siebie opozycji.
O ile myśl ks. Escrivy jest bardzo trudna do opisania z powodu braku jej przejrzystości, o tyle duch i dzieło ks. Vallet jest bardzo jasne. (…) Jego doktryna nie stoi w opozycji do nauczania Kościoła, kontynuuje je. (…)
Kim był ten ksiądz, który pod koniec stulecia pozostaje tak mało znany? [56] Był Hiszpanem, urodzonym w Barcelonie w 1984 roku, w rodzinie robotniczej. Francois de Paule Vallet uczęszczał na uniwersytet, ukończył szkołę inżynierską. Był intelektualistą, interesował się naukami ścisłymi, ale również sztuką i literaturą. Pisał wiersze i malował. Jego przyjaciółmi byli naukowcy, pisarze, artyści. Jednak takie życie pozostawiało w nim niedosyt. Opuścił więc miasto i dotarł do Manresy, w której Ignacy Loyola, podobnie jak Paweł, przeżył nawrócenie. To tutaj de Vallet odbył Ćwiczenia Duchowe. W ich wyniku wszystko w jego życiu uległo zmianie.
Opuścił świat by przygotować się do jego podboju. W wieku 24 lal wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gandii (Hiszpania). Badał nieskończone możliwości Ćwiczeń Duchowych jako drogi prowadzącej dusze do Boga w ich życiu wewnętrznym, odkrywał ich siłę do przekształcania rodziny, oraz życia społecznego i politycznego.
Brat Francois de Paul Vallet był przekonany, że ta droga dotąd zarezerwowana jedynie dla duchownych i dość elitarnego kręgu świeckich, powinna być dostępna nie tylko dla katolików, ale również i przede wszystkim dla obojętnych, poszukujących, niewierzących, jako najlepszy sposób by doprowadzić ich do wiary, aby drogę przykazań uczynić ich drogą, drogą do zbawienia wskazaną przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Oto w jaki sposób rozumiał on apostolat; dokładnie tak samo jak niezmiennie i prawdziwie definiował go Kościół. (…) W 1920 roku otrzymał święcenia kapłańskie i rozpoczął swoje dzieło. (…) Dzięki niemu San Andreas, parafia na przedmieściach Barcelony stała się promieniującym, niezwykłym centrum. Bez różnicy w pochodzeniu, pracodawcy i robotnicy, artyści i studenci, naukowcy i chłopi brali udział w Ćwiczeniach Duchowych. (…) Maurice Comat zapisał, że rozwijało się to powoli, aż cała Barcelona zostało oświetlona, i znalazła się pod wpływem łaski.
Od 1923 do 1927 12.000 ludzi zaangażowało się w pracę na parafii. Zakupili duży hotel w Barcelonie, zaadaptowali go na techniczne zaplecze dla uczestników Ćwiczeń. Była tu recepcja, sekretariat, restauracja, hotel, sale spotkań i kaplica.
Idea ks. de Vallet była wielka: Poprzez Ćwiczenia Duchowe dać świeckim poczucie cywilnej odpowiedzialności, oraz siłę do jej udźwignięcia, by mogli przekształcić ją w efektywną pracę na rzecz, chrześcijańskiej odnowy społeczeństwa. (…) Cel był jasny: więcej uczestników Ćwiczeń, prawdziwa armia, zdolna przekształcić i założyć katolickie gazety, partie, stowarzyszenia, związki zawodowe; armia ludzi nieustannie pracujących. Optymistyczny program był wykonalny, jeśli spotkałby się ze zrozumieniem i wsparciem ze strony hierarchii. Później, amerykański biskup Msgr. Viola miał powiedzieć o tym programie, że było to dzieło dwudziestego wieku.
Cudowne rezultaty pracy ks. de Vallet były widoczne. Prominentni przywódcy komunistycznych związków zawodowych, agnostycy w dzień po odbyciu rekolekcji nosili na procesji kościelne sztandary. Nie jest naszym celem opowiedzieć na tym miejscu historię życia ks. Vallet. Zasługuje ona na więcej miejsca. Tutaj chcielibyśmy raczej wskazać, że był to sukces bez nagrody. Był to okres pięknych encyklik Quas Primas i Mortalium Animos, ale w Rzymie opanowanym przez liberałów panował raczej duch Sillonu. (…)
Ks. de Vallet był prześladowany i ostatecznie został wypędzony z kraju. Próbował kontynuować swoje dzieło w Ameryce. Po wielu trudach i przeciwnościach losu oraz założeniu instytutu parafialnych współpracowników Chrystusa Króla, znalazł azyl we Francji, gdzie przez 10 lat, pracując w cieniu, odbudowywał dzieło zapoczątkowane w Hiszpanii. (…) Ale los jeszcze raz rzucił go za Pireneje.
W wieku lat 60, wyczerpany, ale wciąż niezmordowanie pracując, głosił Królestwo Chrystusa. Zmarł nie w fotelu, nie za biurkiem, ale w trakcie głoszonych Ćwiczeń w Madrycie. Nad jego apostolatem zapanowała cisza. Jednak owoce jego dzieła rozprzestrzeniały się szczególnie w krajach frankońskich. Dzięki niemu setki tysięcy ludzi mogło odkryć naukę Kościoła Katolickiego. Nie zadowalał się jedynie formowaniem pobożnych ludzi, wiernych Kościołowi, ale chciał wykształcić ludzi gotowych do stanięcia w pierwszym szeregu walki, aktywnych i przedsiębiorczych, takich, którzy będą zdolni do zajęcia ważnych miejsc jako katolicy, aby prowadzić chrześcijańską politykę przeciwko duchowi tego świata. Ufał, że problemy społeczne będzie można rozwiązać, jeśli ludzie przestaną budować społeczeństwa wbrew Bogu. Nie wahał się stwierdzić, że narody są naznaczone znakiem śmierci jeśli odrzucają królowanie Chrystusa.
Dla niego jedynym celem apostolatu jest nawracanie. Zestawienie twarzą w twarz tych dwóch ludzi i dwóch Dzieł ukazuje ich wzajemną sprzeczność, antynomię.
Panujący obecnie modernizm mógł uczynić tylko jedno. Skazać na banicję ks. de Valleta i wynieść na szczyty ks. Josemarię Escrivę.
KONIEC
Przypisy
56. Oprócz kilku artykułów prasowych, ukazała się we Francji tylko jedna biografia ks. Vallet autorstwa Maurica Conat, Le magicien du regne, Francois de Paule Vallet, 1884-1947, wydane przez Val de Rhone, 1907.
Zawsze Wierni, nr 12, 08-09.1996, s. 27.