Droga S…
Dziękuję Ci za list, który otrzymałem przed kilkoma dniami. Cieszy mnie bardzo wiadomość, że wspomniane trudności są teraz przezwyciężone. Zdumiewające, jak czas – razem z łaską, natura w powiązaniu z nadprzyrodzonym mogą naprawić błąd człowieka.
Skoro dzisiaj mam sposobność napisać Tobie więcej słów, pozwolę sobie od razu poruszyć główny temat. Przyczyną po temu jest dyskusja, jaką kilka z Was przeprowadziło na zajęciach, o formie i treści konkretnych zastosowań ubioru, a która Ciebie jakoby niezbyt przekonała. Trzeba przyznać, że w tej dziedzinie często podaje się powierzchowne powody, które same w sobie nie mogą działać przekonywująco. Spróbujmy tutaj bliżej i szczegółowo wniknąć w te sprawy, a przede wszystkim odnaleźć podstawową zasadę.
Jak dochodzi do nieporozumienia w kwestii ubioru kobiety? Mówi się, że nie da się zrozumieć, co jest złego w noszeniu spodni, dalej, że przymus noszenia spódnicy oznacza dla kobiety poniżenie („Dlaczego nie wolno by nam było być jako mężczyzna?”), wyraz nierówności, ograniczenie wolności. Jest to przecież w zasadzie tylko czysto zewnętrzna i przez to praktyczna sprawa; dlaczego miałoby się abstrahować od tych praktycznych korzyści?
Zajmijmy się teraz poszczególnymi zarzutami i przy tej sposobności sięgnijmy nieco głębiej.
Kompleks niższości i ograniczenia, który niektórzy spostrzegają w noszeniu spódnicy, wypływa często z fałszywego pojęcia równości. Miesza się tutaj dwie rzeczy: nierówność i inność. A jedno od drugiego dzieli bardzo dużo; inność nie jest nierównością. Człowiek wiele zrozumiał o stworzeniu i o Stwórcy, kiedy zrozumiał zasadę inności. Nasz Bóg jest Bogiem ładu zawierającego w sobie koniecznie hierarchię i różnorodność. Równość w płaszczyźnie poziomej nie może stworzyć żadnego ładu. Po to istnieje kierunek pionowy.
Zróżnicowane zdolności, talenty, kompetencje tworzą bogactwo społeczeństwa, a w nie mniejszym stopniu i mikrospołeczeństwa zwanego rodziną. Bez tej różnorodności panowałaby nędza – duchowa, ludzka nędza. Właśnie aby ją przezwyciężyć, dobry Bóg stworzył nas różnorodnymi; właśnie aby móc dokończyć dzieło stworzenia człowieka, dał mu Bóg ojca i matkę, którzy uzupełniają się w różnorodności i jednorodności.
Odmienność kobiety od mężczyzny, obejmuje całą jej istotę i byt – aż do ostatniej komórki jej ciała, aż do ostatniego uderzenia serca, aż po sposób jej myślenia, sądzenia i chcenia.
Pod względem fizycznym ta odmienność pociąga za sobą u mężczyzny większą wytrzymałość i siłę. On właśnie musi toczyć ciężką walkę o życie swoje i swoich bliskich. U kobiety natomiast oznacza szczególne przyporządkowanie jej ciała macierzyństwu.
Predyspozycje mężczyzny są w świecie uczuć zwrócone bardziej na zewnątrz, nastawione bardziej na moc, energię, celowość. Tego potrzebuje on do walki o życie; w jego myśleniu przeważa trzeźwość, prawie bezuczuciowość, ale także wszechstronny rozważny sąd. W dziedzinie obyczajowo-religijnej mężczyzna ma swą energiczną postawą zewnętrzną nadawać znaczenie chrześcijańskiej nauce i cnocie. Z duchowego punktu widzenia rodzi się z tego regularnie historia nic tylko ludzi, ale także Kościoła. Mężczyźnie jednemu dane jest kapłaństwo, przede wszystkim właśnie dlatego, że najgłębszym sensem kapłaństwa jest rozprzestrzenianie Królestwa Bożego na cały świat, aż po krańce ziemi.
Świat uczuć kobiety jest bardziej ukierunkowany do wewnątrz, bardziej nastawiony na łagodność, miękkość, delikatność. Tego właśnie potrzebuje ona do służby dziecku. Również duchowe usposobienie kobiety jest określane przez jej służbę dziecku. Dziecko myśli jednak w odosobnionej plastycznej i niemal najłagodniejszej mowie serca. Zatem i myślenie kobiety opiera się bardziej na niezawodnym ujmowaniu odosobnionego, plastycznego; ona ma zwłaszcza cudowne wyczucie wnętrza człowieka, dar wczuwania się weń. Kobieta kładzie fundament pod duchowy świat dziecka. Ten fundament, na którym opierają się wszystkie dalsze sądy i myśli, wszystkie osiągnięcia ludzkiego ducha, na którym opiera się zaiste cala ludzka kultura. Jest to praca cicha i ukryta, niepozorna na zewnątrz, jak wszystkie prace u podstaw, ale one właśnie podtrzymuje całą wielkość ludzkiej duchowości.
Także życie religijne kobiety jest, jak wszystko u niej, skierowane do wewnątrz. Pokora, cierpliwość, ofiarna miłość, niczym nie zachwiana wiara – oto cnoty bliskie jej sercu. W tym przewyższa ona zwykle mężczyznę. To ma zaś szczególne znaczenie dla dziecka: religia jest najdroższą rzeczą, jaka mu zostaje przekazana. Oto jej kapłaństwo wznoszące religijny świat wewnętrzny dziecka, a przez to, na dalszą metę, niosące w sobie kapłaństwo mężczyzny.
Zatem mężczyzna i kobieta dorównują sobie całkowicie, są natomiast od siebie zupełnie odmienni. Z samej swej istoty nie są od siebie lepsi lub gorsi. Jedna ze stron staje się niższa tylko wtedy, gdy nie dorównuje temu, czego żąda od niej Bóg: gdy mężczyzna nie jest całkowicie i wszechstronnie mężczyzną i gdy kobieta nie jest wszechstronnie i całkowicie kobietą.
Płeć żeńska staje się niezupełna także wtedy, kiedy chce się jak najbardziej upodobnić do mężczyzny. Przeciwnie, kobieta traci przez to na wartości. Podobnie leż mężczyzna traci na wartości, gdy chce się upodobnić do kobiety. Zniewieściały mężczyzna jest równie odrażający i odpychający, co zmężczyźniała kobieta. Bóg właśnie nie chce ujednolicenia, ale uzupełnienia, i to na całej linii, bez wyjątku, przez cały porządek natury i łaski. Gdyż tylko w ten sposób są oni zdolni, oboje razem, właściwie się uzupełniając, wypełnić zadanie, jakie przed nimi postawił Bóg, aż do wspólnego celu – przekazywania i rozwijania życia ludzkiego.
Także w naturze utrzymuje się różnorodność; gdyby chcieć ją zignorować, aby rozwijać wszystko według jednolitego schematu, to nie byłoby wzbogacania ani rozwoju, ale jeden poziom, poniżenie szlachetnej natury nadanej kobiecie przez Boga. Być może odpowiesz na to, iż jest zrozumiałe, że kobieta otrzymała od Boga inne zadanie niż mężczyzna, a także inne zdolności, inne talenty. „Ale co to ma wspólnego z tak czysto zewnętrzną, praktyczną i funkcjonalną rzeczą jak ubiór?”
Odpowiem Ci, że ma z tym bardzo dużo wspólnego, gdyż zewnętrzne formy są często tylko wyrazem wewnętrznej postawy czy zawartości. Zewnętrzne formy są oznakami wartości tej zawartości i dlatego nie są same w sobie pozostawione dowolnemu wyborowi, oderwane czy autonomiczne, ale określone w swym bycie przez unaoczniającą się zawartość, tak że można powiedzieć: zewnętrzna forma przedstawia zawartość. Niewątpliwie „habit nie czyni mnicha”. Jeśli on nie pokazuje tego, czym jest w rzeczywistości, to pokazuje przynajmniej to, czym powinien być – a to wystarcza, aby wywołać u innej osoby cześć i szacunek. To, że zewnętrzne formy są oznakami duchowej treści, widać po następującym prostym przykładzie: w nabożeństwie chodzi o oddanie czci Bogu i uświęcenie dusz. Czy powinienem jednak nie brać pod uwagę istotowego związku między formą a treścią, który zabraniałby odprawiać Mszę św. w szortach albo dresie’.’ Rzekomo rozchodzi się o czysto umysłowo-duchową sprawę, a nie o zewnętrzną formę… Pomimo to każdy odczuwa, że to niestosowne postępowanie księdza wyraża całkowicie niestosowną postawę wobec nabożeństwa. Dla wiernej Tradycji dziewczyny byłoby skandalem spotkać na ulicy księdza w letnim ubraniu. Niepowstrzymuje jej to jednak od ukazywania się przed księdzem (czy w ogóle) w męskim ubraniu.
Kobiecość powinna wyrażać się kobiecą postawą. Kobiela powinna być dumna ze swej kobiecości, gdyż ona zawiera bogactwa, które w tym zakresie zostały jej zastrzeżone. Nastawiony do wewnątrz, piękny, tak przecież tajemniczy charakter kobiety wyraża się przez jej postawę, także przez odpowiedni ubiór. Kobieta jest tajemnicą – mówi św. Paweł – i dlatego nic powinna się zbytnio odsłaniać.
Następny, z pewnością nie najmniej ważny, argument za odpowiednim ubiorem wypływa z płciowych skłonności obu płci. Ten argument opiera się na powszedniej ludzkiej rzeczywistości, lej mianowicie, że mężczyzna jest płciowo zasadniczo wrażliwszy od kobiety. Skoro kobieta nie odczuwa żadnego szczególnego podrażnienia przy nieodpowiednim czy wręcz wstydliwym ubiorze lub postawie, to nie powinna stąd wnosić, że dokładnie tak samo dzieje się z mężczyzną. Przeciwnie, tutaj tkwi słaba strona mężczyzny, jego pięta achillesowa, która może w oka mgnieniu tego pozornie mocnego i odpornego olbrzyma doprowadzić do upadku. Kiedy i Kościół żąda większego nakrycia u kobiety, to nie jest to niesprawiedliwość, ale przyjęcie do wiadomości tego faktu. I jak mężczyzna źle postępuje używając siły fizycznej dla zdominowania kobiety, tak i kobieta źle postępuje używając (umyślnie lub nie) swej niewieściej postaci dla osłabienia mężczyzny. Nie wolno kobiecie zapominać, iż w jej naturze leży ściąganie na siebie wzroku. Dlatego także zewnętrzne formy powinny służyć jako ochrona nic tylko dla słabości mężczyzny, ale również przeciw kobiecej próżności.
Właściwie kwestia ubioru jest przede wszystkim procesem myślowym, kwestią smaku; przez dzisiejszą modę, przez dzisiejszy częściowo przeciwny naturze styl życia niszczy się niestety zdrowy smak, intuicyjne przeczucie tego, co przynależy naturze i tego, co nie przystoi. Samo w sobie zagadnienie ubioru nie potrzebowałoby żadnego długiego wyjaśnienia – gdyby istniał ten smak. Teraz, kiedy on jest zniszczony (a przyjęcie tego faktu wymaga od wielu, którzy uważają się za świadomych katolików tradycyjnych, pewnej pokory), jak można go odbudować? Pozwolę sobie dać Ci tutaj konkretną wskazówkę: weź pewnego razu ten ciężar na siebie i ubieraj przez sześć miesięcy w spódnicę. Prawdopodobnie zbędna będzie później jakakolwiek żmudna dyskusja, gdyż wtedy ponownie odnajdziesz dobry smak. A gdyby było Tobie ciężko z powodu ubrania rzucać się w oczy na dworze, na ulicy, w pracy czy gdzie indziej, pomyśl wtedy, że właśnie dzisiaj ważne jest osobiste świadectwo. W czasie, kiedy zanikła świadomość cudownych stwórczych planów Boga, w czasie, kiedy kobiety już nie rozumieją siebie samych i utraciły swą tożsamość – gdyż utraciły swe cudowne zadanie i swój ideał – potrzeba odwagi przekonanych kobiet, które przywrócą blask obrazowi kobiety. To może stać się tylko wtedy, gdy ten obraz kobiety będzie w całości reprezentowany, popierany przykładami i w ten sposób odbudowywany. Dzięki odwadze te kobiety postawią na swoim wbrew ludzkiemu strachowi, wbrew tyranii ducha czasu, wbrew powszechnemu prądowi. Nawet w społeczeństwach uznawanych przez nas za barbarzyńskie kobieta nigdy nie pozwalała poniżać się tak dalece, by nosić męskie ubrania. Dopiero druga połowa naszego stulecia przyniosła ten zły zwyczaj, razem z wieloma innymi.
Przyszłość naszego narodu zależy od czystości i pokory kobiety, gdyż wedle powiedzenia naród będzie tym, co zrobi z niego kobieta.
Życzę Ci, abyś przemyślała to wszystko w spokoju, bez uprzedzeń, a nade wszystko, byś mogła wyciągnąć z tego głębszy sens.
Niech Bóg błogosławi Twej dalszej pracy w grupie młodzieżowej.
Z kapłańskim błogosławieństwem
Twój Ks. z Bractwa św. Piusa X.
Zawsze Wierni, nr 10, 04-05.1996, s. 22.