Katechizm o modernizmie (2)

Według Encykliki Ojca Świętego Piusa X „Pascendi Dominici gregis”, opracował J.B. Lemius (za wydaniem z 1912 r.)

ROZDZIAŁ I.
FILOZOFIA RELIGIJNA MODERNISTÓW

1. Agnostycyzm.
P. – Zacznijmy od filozofa. Jaką doktrynę uważają moderniści za podstawę swej filozofii religijnej?
O. – „Moderniści w nauce swej uważają lak zwany agnostycyzm jak podstawę filozofii religijnej”.
P. – Jaka jest treść agnostycyzmu?
O. – „Wedle tej teorii, rozum ludzki obejmuje jedynie zjawiska, czyli to, co podpada pod zmysły, i w tej postaci, w jakiej pod zmysły podpada. Nie ma rozum ani prawa ani możności przekroczenia tych granic; stąd nie może wnieść się do Boga ani też istnienia Jego poznać ze stworzeń widzialnych”.
P. – Co wynika z tej doktryny modernistów?
O. – „Wynika, że Bóg bezpośrednio nie może być żadną miarą przedmiotem wiedzy; w historii zaś nie należy Boga uważać jako przedmiot dziejowy”.
P. – Co stanie się wobec tego z teologią naturalną, z pobudkami wiaty, z objawieniem zewnętrznym?
O. – „Łatwo zrozumieć. Znoszą je moderniści do szczętu i przekazują intelektualizmowi; śmieszny to wedle nich system i zarzucony już dawno”.
P. – Czy powstrzymują ich przynajmniej potępiające wyroki Kościoła?
O. – „Nie powstrzymuje ich nawet ta okoliczność, że Kościół owe błędy potworne jak najwyraźniej potępił”.
P. – Jaka jest w tym względzie nauka Soboru Watykańskiego?
O. – „Sobór Watykański orzekł uroczyście: „Jeśliby kto twierdził, że Boga jednego i prawdziwego, Stwórcę i Pana naszego, ze stworzeń, światłem przyrodzonego rozumu ludzkiego, poznać nie można, niech będzie wyklęty”; a dalej: „Jeśliby kto twierdził, że Objawienie Boże przez znaki zewnętrzne nie może się stać wiarygodnym i stąd jedynie przeświadczenie wewnętrzne albo natchnienie prywatne ludzi do wiary pobudzić może, niech będzie wyklęty”.
P. – Jakim sposobem z agnostycyzmu, który w rzeczy samej jest tylko ignorancją, moderniści dochodzą do naukowego i historycznego ateizmu, który natomiast polega na bezbrzeżnej negacji? Jeśli rzekomo nie wiedzą, czy Bóg wpłynął na dzieje ludzkości, jakim prawem logicznym dochodzą do tego, żeby wyjaśnić dzieje bez Boga, jak gdyby rzeczywiście na dzieje nie wpływał?
O. – „Trudno to zrozumieć. To jedno uważają za pewnik niewzruszony, że nauka i historia muszą być ateistyczne; w dziedzinach tych można jedynie mówić o zjawiskach: nie ma w nich miejsca dla Boga i dla spraw Bożych”.
P. – Co na podstawie tej niemądrej nauki sądzić należy o najświętszej Osobie Chrystusa, o tajemnicach Jego życia i śmierci, o zmartwychwstaniu i chwalebnym wniebowstąpieniu?
O. – „Zobaczymy niebawem.”

2. Immanencja życiowa
P. – Z tego, co powiedziałeś, Ojcze Święty, wypada, że agnostycyzm w nauce modernistów uważać należy jedynie jako stronę negatywną. Jakaż więc jest jej strona pozytywna?
O. – „Strona pozytywna polega na tzw. immanencji życiowej”.
P. – Jak przechodzą moderniści od agnostycyzmu do immanentyzmu?
O. – „W sposób następujący. Religia, przyrodzona czy nadprzyrodzona, domaga się, jak każdy inny fakt, wyjaśnienia. Na próżno szuka go się jednakże poza człowiekiem, skoro odrzuca się teologię naturalną i przez usunięcie powodów wiarogodności zamyka dostęp do objawienia, a nawet wszelkie objawienie zewnętrzne znosi doszczętnie. W człowieku więc samym wyjaśnienia szukać należy, a ponieważ religia jest pewnym życia zjawiskiem, w życiu człowieka odnaleźć ją trzeba. W ten sposób powstaje immanencja religijna”.
P. – Rozumiem, ze moderniści, jako zwolennicy agnostycyzmu nie mogą gdzie indziej szukać wyjaśnienia religii, tylko w człowieku i w życiu człowieka. Lecz aby wytłumaczyć tę immanencję Życiową, co uważają za pierwsze rozbudzenie i pierwsze drgniecie wszelkiego objawu życiowe’ go, w szczególności religii?
O. – Zdaniem ich „pierwsze rozbudzenie wszelkiego objawu życiowego, do którego i religia, jak już zaznaczono, należy, wynika z jakiejś potrzeby albo podniety; pierwsze drgnienie zaś upatrywać trzeba w pewnym poruszeniu serca, które zwiemy uczuciem”.
P. – Według tych zasad na czym polega wiara?
O. – „Ponieważ Bóg jest przedmiotem religii, wynika wiec, że wiara, która początkiem i podwaliną jest wszelkiej religii, polega na pewnym uczuciu, które powstaję z potrzeby tego, co Boskie”.
P. – Czy ta potrzeba Bóstwa należy przynajmniej, według modernistów, do zakresu świadomości?
O. – „Ponieważ potrzebę Bóstwa w pewnych jedynie i odpowiednich odczuwa się warunkach, nie może ona należeć do zakresu świadomości”.
P. – Gdzie więc, zdaniem ich, kryje się ta potrzeba Bóstwa?
O. – „Kryje się ona poniżej świadomości, czyli, jak brzmi wyrażenie, z nowożytnej zapożyczone filozofii, w podświadomości, gdzie tajne i dotąd niezbadane jej źródło”.

3. Początek religii w ogólności.
P. – W jaki sposób ta potrzeba Bóstwa, którą człowiek w sobie odczuwa, staje się religią?
O. – Odpowiadają na to moderniści: „Nauka i dzieje w podwójną ujęte są granicę: jedną zewnętrzną – świat widzialny, drugą wewnętrzną – samowiedzę. Skoro do jednej albo drugiej dojdą granicy, nie mogą się dalej posunąć: poza tymi bowiem granicami mieści się to, czego poznać nie można. Wobec tej dziedziny niepoznawalności, czy ona leży poza człowiekiem i światem widzialnym, czy w podświadomości się kryje, budzi owa potrzeba Bóstwa w duszy, do religii skłonnej, bez poprzedniego rozumowania, jak uczy fideizm, pewne uczucie; obejmuje ono rzeczywistość Bóstwa, jako przedmiot i jako wewnętrzną tego przyczynę, i jednoczy poniekąd człowieka z Bogiem. To jest owo uczucie, które moderniści mianują wiarą i za początek religii uważają”.

4. Pojęcie objawienia.
P. – Czy na tym kończy już filozofowanie modernistów?
O. – Nie. „Na tym nie kończy się ich filozofowanie, a raczej bredzenie”.
P. – Co więc znajdują jeszcze w swym rzekomym uczuciu Bóstwa?
O. – „W uczuciu tym upatrują nie tylko wiarę, ale twierdzą, że z wiarą, jak oni ją pojmują, łączy się i w niej się mieści objawienie.”
P. – Objawienie? A to jakim sposobem?
O. – Bardzo prostym. „Bo czegóż więcej – odpowiadają moderniści – wymagać mógłby kto od objawienia? Czyliż nie nazwiemy objawieniem, a przynajmniej początkiem objawienia, owego uczucia religijnego, pojawiającego się w świadomości, a nawet Boga samego, odsłaniającego się duszy, chociaż niewyraźnie, w tymże samym uczuciu religijnym? Dodają jednakże: Ponieważ Bóg jest przedmiotem wiary i zarazem jej przyczyną, mówi owo objawienie o Bogu i pochodzi od Boga, czyli obejmuje równocześnie Boga objawiającego i objawionego.”
P. – Jaka nierozumna doktryna wypływa z tej filozofii, a raczej z tych bredzeń modernistycznych?
O. – „Wypływa stąd owo nierozumne twierdzenie modernistów, że każdą religię (zależy to od rozmaitego na nią zapatrywania) nazwać można przyrodzoną i zarazem nadprzyrodzoną”.
P. – Co jeszcze stąd wypływa?
O. – „Używanie na przemian wyrażeń: świadomość i objawienie”.
P. – Jaką wreszcie zasadę wyprowadzają stąd moderniści?
O. – Tę zasadę, „wedle której samowiedzę religijną stawia się jako powszechną normę, dorównywającą zupełnie objawieniu. Poddać winni się jej wszyscy”.
P. – Jak to wszyscy? Nawet najwyższa władza kościelna?
O. – Tak, „nawet najwyższa władza kościelna, czy naucza, czy też wydaje przepisy liturgiczne albo dyscyplinarne”.

5. Przemiana i odmiana zjawisk przez wiarę.
P. – Czego trzeba, by wyrobić sobie dokładne pojęcie o tym, jak według modernistów powstaje wiara i objawienie?
O. – „Zważyć należy w toku wywodów, jak według modernistów powstaje wiara i objawienie, na jeden szczegół niesłychanie ważny ze względu na konsekwencje historyczne – krytyczne, które stąd wysuwają”.
P. – Jak przedstawia się wierze owo „niepoznawalne” filozofii modernistycznej?
O. – „To, czego – jak utrzymują moderniści – poznać nie można, nie przedstawia się wierze jako coś oderwanego, istniejącego dla siebie, przeciwnie, jednoczy się ono ściśle z jakimś zjawiskiem, które należy do dziedziny nauki, albo historii, ale pod pewnym względem ją przekracza.”
P. – Jakiego rodzaju to zjawiska?
O. – „Zjawisko to może być zdarzeniem w przyrodzie i zawierać jakąś tajemnicę; może też być człowiekiem, którego zdolności, czynów i słów na pozór ze zwykłymi prawami historii nie można pogodzić”.
P. – Co wynika dla wiary z tego ścisłego związku między „niepoznawalnym” a zjawiskiem.
O. – To, że „wiara, przywabiona tym, czego poznać nie można, a co ze zjawiskiem się łączy, obejmuje całe owo zjawisko i niejako własnym je tchnieniem przenika.”
P. – Co stąd wypływa?
O. – „Dwie stąd wypływają konsekwencje.”
P. – Jaka jest pierwsza konsekwencja?
O. – „Pewna przemiana zjawiska przez podniesienie go ponad prawdziwe jego warunki, by odpowiedniejszym stało się materiałem do przyobleczenia się w nadprzyrodzoność, którą wiara sprowadza.”
P. – Jaka jest druga konsekwencja?
O. – „Pewna, jeśli tak można się wyrazić, odmiana zjawiska, przez to, że wiara, wyrywając je z przestrzeni i czasu, przydaje mu coś, czego w rzeczy samej ono nie posiada.”

Zawsze Wierni, nr 10, 04-05.1996, s. 19.