Lublin, dnia 25 lutego 1996 r., w I Niedzielę Wielkiego Postu
Drodzy Wierni!
„Chrystus wczoraj i dziś! Początek i Koniec! Alfa i Omega! Jego jest czas i wieki! Jemu chwała i potęga na wieki wieków. Amen. Przez Jego święte rany chwalebne, niech nas strzeże i zachowuje Chrystus Pan. Niech światło Chrystusa, zmartwychwstałego w chwale, rozproszy ciemności serca i umysłu” (św. Noc Zmartwychwstania, poświęcenie paschału).
Kościół święty nazywa święto Wielkanocy: Solemnitas solemnitatum! Uroczystość nad uroczystościami, bo tu spełnia się i doskonali całe dzieło zbawienia.
Po pierwsze dlatego, że jesteśmy świadkami największego cudu świata udowadniającego jasno, że Chrystus jest Bogiem. Jak? Bardzo prosto: jedynie Bóg może być Panem życia i śmierci. Chrystus rzeczywiście umarł. Gdyby nie był Bogiem nie mógłby być Panem swej śmierci i nie mógłby przywrócić się do życia – i do jakiego życia! Życia wiecznego i wspaniałego!
Zmartwychwstanie jest manifestacją Jego Boskości dającą nam niewysłowioną radość i pewność. Nasza religia nie jest, tak jak inne, zbudowana na piasku (marzeniach, wizjach, mrocznych przepowiedniach, filozoficznych systemach…), lecz na skale prawdy, udowodnionych i obiektywnych faktach. Dzięki Zmartwychwstaniu naszego Pana zdołaliśmy uciec od niebezpieczeństwa złudzeń, iluzji, możliwości błędu, które są stałym towarzyszem ludzkiego umysłu.
Po drugie, jest Wielkanoc zwycięskim rozwiązaniem największego problemu człowieka, problemu stale obecnego w jego tyciu – śmierci. Śmierć jest dla człowieka zbyt tajemnicza, by ją zaakceptować i zrozumieć. Dlatego próbując ją oswoić podchodzi do niej albo uczuciowo, sentymentalnie, niczego nie rozwiązując, albo racjonalnie traktując ją jak fizyczne, psychologiczne i socjologiczne jedynie zdarzenie. Takie podejście znajdziecie w pracach modernistycznych teologów jak Schillebeecks, Rahner, Haag a nawet u przewodniczącego konferencji Episkopatu Niemiec, bp Lehmanna, który już dawno stracił wiarę i otwarcie zaprzeczał Zmartwychwstaniu naszego Pana. To co mówią oni o śmierci jest tak niezrozumiałe tajemnicze, że czasami odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z jakąś ezoteryczną sektą, która wykształciła terminologię zrozumiałą jedynie dla „wtajemniczonych”.
Tacy prości ludzie jak my mogą jedynie powiedzieć: „Ojcze, wybacz im, bo nie wiedzą co mówią”. Nie, nie ma sensu życic gdy problem śmierci nie jest rozwiązany. Znamy tylko jeden fakt niezaprzeczalnie rozwiązujący kwestię śmierci: zwycięskie zmartwychwstanie Chrystusa: „Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzie jest, o śmierci, twój oścień” woła św. Paweł (1 Kor 15, 55). I Kościół święty śpiewa: „Oto noc, w której Chrystus pokruszywszy więzy śmierci, zwycięzcą wyszedł z otchłani” (Pieśń pochwalna paschału).
I po trzecie, jest Zmartwychwstanie wypełnieniem i uwieńczeniem całej tajemnicy zbawienia. „O nocy zaprawdę błogosławiona, ty jedna znasz czas i godzinę, w której Chrystus zmartwychwstał. Oto noc, w której się jednoczy co niebiańskie i ziemskie, co Boskie i ludzkie”.
Początkiem stworzenia jest Boży plan miłości wyrażający Jego Chwalę i ofiarowujący stworzeniu niepojętą łaskę uczestnictwa w Jego wiecznym życiu i szczęśliwości. Dlatego stworzył aniołów i człowieka. Lecz poprzez grzech człowiek utracił swój udział w tym planie, by żyć według własnego planu prowadzącego wprost do wiecznego potępienia. Ale wszechmogący Bóg nie dopuścił by Jego plan został zakłócony przez nędzne stworzenie. Realizował go wbrew i pomimo naszego oporu.
Z wielkiej miłości zesłał swego syna na ziemię by ratować plan miłości i nas od wiecznej pustki. Chrystusowa śmierć na krzyżu pokonała grzech i szatana. Zmartwychwstanie odtworzyło plan Boga, wypełniając się, najpierw w Chrystusie a potem w tych, którzy przyjmą owoce krzyża, którzy będą żyć w Nim, którzy umrą dla grzechu i narodzą się ponownie w Nim: „Oto noc, która dzisiaj na całym świecie wierzących w Chrystusa, oddzielonych od przewrotności świata i ciemności grzechu, przywraca do laski i w społeczności świętych gromadzi”.
Narodziliśmy się w najciemniejszym z wieków, gdy błąd i grzech panuje, gdy zło jest normą, a dobro głupstwem; potrzebujemy więc, może nawet bardziej niż inne pokolenia Wielkanocy. Ona umacnia nas w pewności, że nasza walka dla Wiecznej Prawdy, dla Świętej Tradycji nie jest próżna, że po Wielkim Piątku wstanie nowy, wspaniały dzień, w którym nasza ukochana matka, Święty Kościół Katolicki odrodzi się a apostołowie, którzy opuścili naszego Pana, powrócą do łych niewielu trwających pod Krzyżem i upadną na kolana przed nim i powtórzą za niewiernym Tomaszem: „Pan mój i Bóg mój!”
Zawsze Wierni, nr 10, 04-05.1996, s. 2.