Ks. Ksawery Beauvais, Campos – bastion oporu

Po tym, jak tak wiele słyszałem o oporze katolików diecezji Campos w Brazylii, w zeszłym roku mogłem po raz pierwszy odwiedzić diecezje, która do 1981 r. pozostała ostatnią diecezją otwarcie katolicką.

Kiedy mówi się o Campos, to ma się na myśli przede wszystkim bpa Antoniego de Castro Mayera. „Don Antonio”, jak go tutaj wszyscy nazywają, objął swe biskupie obowiązki 3 stycznia 1949 r. i przez 33 lata kierował diecezją, niestrudzenie broniąc wiary. Podczas Soboru Watykańskiego II stał się znany dzięki czynnemu udziałowi w reakcji przeciwko modernistycznej infiltracji w Kościele, jako wiceprzewodniczący Coetus Internationale Patrum.

Powróciwszy do swej diecezji z przekonaniem o wyraźnym niebezpieczeństwie modernizmu, ks. bp de Castro Mayer postanowił jeszcze odważniej występować w obronie wiary oraz chronić i bronić powierzonej mu owczarni – wizja prawdziwie prorocza, gdy się wie na jakie próby byli później wystawieni księża i wierni z Campos.

W tej pracy, bp de Castro Mayer wsławił się pięknymi i głębokimi listami pasterskimi o Kościele (nt. kolegialności, 1965), o zastosowaniu dokumentów przyjętych przez Vaticanum II (z analizą kryzysu religijnego i wezwaniem wiernych do czujności, 1966), o kulcie Matki Bożej (przeciw antymaryjnym tendencjom progresizmu, 1967), o nowej Mszy, gdzie mówi jasno: ,,to niemożliwe, niemożliwe, nie mogę tego przyjąć” (1969), o Najświętszej Ofierze Mszy (przypomnienie nauki Soboru Trydenckiego, 1969), o „aggiornamento” i Tradycji, gdzie analizuje soborowe „dostosowanie się do dnia dzisiejszego” i jego niezgodność z uświęconą Tradycją.

Tak to pisał don Antonio broniąc w swych pismach wiary katolickiej. Z tego powodu nie był lubiany przez innych biskupów.

Kiedy w 1969 r. ukazała się „Krótka analiza krytyczna nowego Ordo Missae”, biskup kazał ją przetłumaczyć na portugalski i wysłał po egzemplarzu wszystkim biskupom Brazylii. Ponadto napisał do Rzymu wyjaśniając, że nic może w sumieniu zaakceptować Nowej Mszy.

Bp de Castro Mayer ogłaszał kolejne listy pasterskie: jeden przeciw „kursom chrześcijaństwa” (czyli bardzo dalekim od Tradycji ówczesnym brazylijskim katechezom, 1972), drugi – w obronie katolickiego małżeństwa (1975), trzeci – o społecznym panowaniu Naszego Pana, Jezusa Chrystusa (1976), a ostatni, z 1978 – o Najświętszej Maryi Pannie Pośredniczce Wszelkich Łask.

Podczas rekonwalescencji Papieża po zamachu na jego życie, kard. Baggio z Rzymu wysłał do bpa de Castro Mayera list z informacją, że z racji przekroczenia wieku 77 lat powinien przejść na emeryturę. Tak więc, po 33 latach pełnienia funkcji biskupiej, wycofał się ze służby w swej diecezji.

Natychmiast po objęciu urzędu przez nowego biskupa Navarro, 15 listopada 1981, do diecezji wkroczył modernizm, a za nim nowa Msza, 25 księży stawiło opór… więc zostali usunięci z zajmowanych stanowisk, i to nawet przy pomocy władzy świeckiej i sił porządkowych.

W historii tego prześladowania nie można pominąć epizodu, jaki wydarzył się z okazji wizytacji biskupa Navarro w parafii Vinhosa, gdzie proboszczem był ks. Gerard Gualandi. Poinformował on biskupa, że w sumieniu nie będzie mógł być obecny, jeśli biskup podczas wizytacji będzie odprawiał nową Mszę. Ponadto polecił wiernym nie uczestniczyć w niej. W dzień wizytacji kościół zapełnił się do ostatniego miejsca. Niedługo przed przybyciem biskupa proboszcz został wezwany do chorego, by udzielić mu ostatniego namaszczenia. Podczas jego nieobecności przybył biskup i zaczął odprawiać Mszę. Wierni jeden po drugim wychodzili z kościoła pozostawiając w nim biskupa samego. Na jego reakcję nie trzeba było długo czekać: natychmiast przyszło polecenie opuszczenia parafii, zakaz odprawiania Mszy w diecezji i przeniesienie do jakieś odległej kaplicy jako wikarego.

Jednak wierni pozostawieni bez opieki wielokrotnie wzywali swojego proboszcza do pomocy, aż w końcu pewnego dnia trzeba było podjąć ostateczną decyzję. Ksiądz wrócił do parafii, założył Społeczno-Kulturalny Ośrodek Matki Boskiej Różańcowej i zamieszkał w starym garażu, gdzie zaczął odprawiać Mszę Św. A jako, że liczba uczestniczących we Mszy w prowizorycznym kościele zwiększała się z dnia na dzień, rozpoczął budowę własnej kaplicy, którą 2 czerwca 1985 r. poświęcił bp de Castro Mayer.

Ten właśnie rozdział historii Kościoła miałem przed oczyma, kiedy 12 czerwca przyleciałem do Brazylii. Po przesiadce w Rio de Janeiro, gdzie gościłem w domu u pp. Fleichmanów, rodziny o. Lorenza (OSB), wsiadłem do awionetki lecącej do Campos.

Niedawno kard. Ratzinger mówił o rozwoju Bractwa Św. Piusa X, zapomniał jednak wspomnieć o diecezji Campos, w której Tradycja liczy 6 szkół średnich, 2500 uczniów, 200 zakonnic z sześciu różnych zgromadzeń, 250 kościołów i kaplic, ponad 8500 uczniów na lekcjach religii, 6 domów dziecka z 600 wychowankami, jak również 50-60 tysięcy wiernych. Godna uwagi jest także robiąca wrażenie liczba bractw i pobożnych dzieł: kongregacji maryjnych, lig katolickich, związków modlitewnych, Krucjaty Eucharystycznej itd.

W tymże słynnym Campos oczekiwali mnie księża Possidente i Helio wraz z kilkoma klerykami. Następnego dnia zorganizowali zwiedzanie seminarium, którego rektorem jest ks. Possidente. Rośnie ono stopniowo, licząc dzisiaj 30 seminarzystów. Trzy miesiące po objęciu urzędu, nowy biskup nie miał nic lepszego do roboty, jak zamknąć seminarium diecezjalne. W 1983 roku księża z Campos założyli ośrodek studiów „Maria Immaculata”, którego celem jest przygotowywanie kandydatów do kapłaństwa.

Wieczorem odwiedziliśmy ks. Frenanda Rifana, który przyjął nas zwyczajnie, to znaczy jak najlepiej i z zaraźliwym entuzjazmem. Znamy wszystkie jego legendarne, tytaniczne dzieła: jego parafię, lekcje katechizmu, kaplice, audycje radiowe, budowy, szkoły, jego podróże po całym świecie itd. Trzeba jednak pojechać do Campos, by podziwiać budowę rozpoczętą przez ks. Rifana. Kościół dwa razy większy od miejscowej katedry, a przy nim dwie szkoły: męska i żeńska, sala gimnastyczna itd. Wznoszenie tego kompleksu rozpoczęto przed trzema laty, oczywiście nie bez pomocy z Europy, ale również wszystkich wiernych, w większości bardzo biednych.

Nazajutrz wielką radością było odprawienie na fundamentach przyszłego kościoła Mszy św. dla wsparcia ks. Fernanda. Cieszy się on taką sympatią władz miejskich, że plac przy kościele i już wkrótce zostanie nazwany Placem Don Antonio de Castro Mayera.

W niedzielę, czternastego, pojechaliśmy do Sao Fidelis, miasta gdzie miała miejsce konsekracja ks. bpa Licinio Rangela, w którego towarzystwie podróżowaliśmy. O godzinie jedenastej miała się rozpocząć uroczystość święceń kapłańskich ks. Józefa de Matos Barbosy.

Obecna tam była większość księży Zgromadzenia Kapłańskiego Św. Jana Marii Vianneya, a każdemu z nich towarzyszyła grupa wiernych. Udział wzięło 2500 osób, w tym ponad sto zakonnic z siedmiu różnych zgromadzeń.

Można pozazdrościć i pogratulować tym wartościowym kapłanom, którzy jako jedyni oparli Się zniszczeniu, zachowując tradycyjną naukę Kościoła i Najświętszą Ofiarę Mszy, pomimo prześladowań ze strony nowego biskupa, brazylijskiej konferencji episkopatu i Rzymu.

Gdy mowa o Sao Fidelis, na myśl przychodzi przede wszystkim konsekracja Don Licinia, ale również ks. Jonasza Lisboa, tutejszego proboszcza, który po tym, jak został odwołany z tej funkcji i wypędzony ze swojego kościoła, wybudował nowy kościół, gdzie miała miejsce pierwsza po śmierci bpa de Castro Mayera konsekracja biskupa w diecezji. Jak się tu mówi: „Nigdy w diecezji tyle się nie budowało”.

Przez wiele lat wybitną osobowością Kościoła w Sao Fidelis był, znany ze świetnych dziel apostolskich, ks. prałat Ovidio Simon.

Rankiem piętnastego, dzięki uprzejmości księży Possidente i Helio, którzy mnie odprowadzali, mogłem zwiedzić Campos. Było to prawdziwie odkrywcza podróż przez ogromne place budowy, prowadzone przez nich od czasu, jak wyrzucono ich z parafii.

Odwiedziliśmy kościół trzeciego zakonu karmelitańskiego – jedyny, który pozostał w rękach Tradycji, gdyż jest własnością tercjarzy (ponad stu członków), wiernych ich dobremu pasterzowi, don Antonio.

Następnie wstąpiliśmy do katedry San Salvador. Na fasadzie z zaskoczeniem dostrzegliśmy tablicę pamiątkową ufundowaną przez wiernych w hołdzie dla ich „mądrego i roztropnego pasterza”, obrońcy wiary katolickiej. Nowy biskup, który kazał usunąć tablicę, musiał pozwolić na ponowne jej zawieszenie na skutek wielu skarg.

Później poszliśmy na cmentarz tercjarski na grób bpa de Castro Mayera. Na nagrobku można przeczytać: „Dzięki swej wierze, nauce, miłości do Chrystusa Króla i Przenajświętszej Maryi Panny, ten wytrwały pasterz niezłomnego ducha, przekazał otrzymaną Bożą Prawdę.” To właśnie jest obowiązkiem biskupa: przekazać, co otrzymał. Dokładnie to czynili abp Marceli Lefebvre i bp Antoni de Castro Mayer.

Potem odwiedziliśmy kościół p.w. Matki Boskiej Różańcowej, ks. Gualdaniego, a następnie kościół p.w. św. Józefa, ks. Józefa Onofre.

Wieczorem, razem z całym seminarium wyruszyliśmy autobusem do Nova Iguazu. Tam, w dzielnicy o największej przestępczości na świecie, ks. Józef Edilson wzniósł kościół, w którym ks. de Matos odprawił Mszę prymicyjną.

Tak oto wygląda diecezja Campos, gdzie bp de Castro Mayer przekazał to, co sam otrzymał, a gdzie teraz przekazuje to dalej bp. Rangel i jego księża.

Boże błogosław Zgromadzeniu Św. Jana Marii Vianneya!

ks. Ksawery Beauvais, FSSPX przełożony dystryktu południowoamerykańskiego

tłum. Leszek Królikowski

Zawsze Wierni, nr 8, 12.1995-01.1996, s. 15.