Wykład wygłoszony przez ks. Karła Stehlina podczas Dni Skupienia w Katowicach, w lutym 1995 r.
C. KANON MSZY
Kanon tzn. niezmienny, stały, ponieważ następna część Mszy św. jest ta sama we wszystkich Mszach świętych. Poprzednie modlitwy, ewangelie, zmieniają się według dnia, okresu uroczystości (tak, jak Chrystus w trzech latach swego życia publicznego: każdego dnia Jego słowa i modlitwy były nieco inne). Ale Kanon jest stały (tak jak Ofiara Krzyżowa jest stała, nigdy się nie zmienia). Od dawnych czasów z tymi samymi myślami oczekuje Kościół na przyjście Zbawiciela. Zbliżamy się do wstrząsającej chwili, do istoty Mszy świętej, do tej drogocennej perły naszej świętej wiary: do przeistoczenia.
To jest właściwie cała Msza; co jest przedtem i potem, to tylko jej oprawa, ramki. Wszystko albo do tego przygotowuje, albo to kończy. Każdy moment, każda ceremonia jest dla tej chwili: dla przeistoczenia. Dla przeistoczenia jest każdy ołtarz, każdy kościół, każdy kapłan, cały Kościół katolicki. Wokół tej świętej chwili skupia się cała nasza pobożność, wszystkie nasze modlitwy, przygotowania w pierwszej połowie Mszy świętej.
Teraz staje się rzeczywistością i aktualnością to, co Sobór Trydencki potwierdza i definiuje: „Na pierwszym miejscu Sobór św. naucza i wyznaje otwarcie i absolutnie, że w dostojnym sakramencie świętej Eucharystii, nasz Pan Jezus Chrystus prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek jest obecny realnie i substancjalnie pod postaciami chleba i wina po ich konsekracji. Oto centrum Mszy św., która jest prawdziwa widzialną Ofiarą, a nie przedstawieniem symbolicznym. Nasz Pan Jezus Chrystus chciał zostawić Kościołowi ofiarę widzialną, która czyniłaby obecną ofiarę krwawą, która dokonała się jedyny raz na Krzyżu, której działanie zbawcze wypełniło się na odkupienie grzechów, które popełniamy każdego dnia. Nasz Pan Jezus Chrystus deklarując ustanowienie kapłana na wieki według obrządku Melchizedecha ofiarował Bogu swemu Ojcu, swoje .Galo i swoją Krew i rozdawał je do spożycia Apostołom, których ustanowił kapłanami Nowego Testamentu. Im i ich następcom w kapłaństwie polecił je ofiarować przez słowo: „To czyńcie na moją pamiątkę”, jak Kościół zawsze rozumiał i nauczał.”
W Kanonie jest 6 modlitw pamiątkowych oraz 4 modlitwy ofiarne, umieszczone dramatycznie, połowa przed i potowa po przeistoczeniu. Pamięta się o wszystkim: najpierw prośba, aby Bóg Ojciec przyjął i pobłogosławił Ofiarę. Potem wspomnienie tych, dla których ofiarowano Ciało i Krew Pana Naszego Jezusa Chrystusa, a mianowicie Kościoła wojującego, wszystkich tu obecnych i nieobecnych, żywych i umarłych, w łączności z Kościołem triumfującym. W ten sposób jasno oświadczono, że cały Kościół, niebo, ziemia i czyściec uczestniczą we Mszy św. i korzystają z jej owoców.
Jeszcze kilka słów co do formy konsekracji. Forma przeistoczenia była wypowiadana sakramentalnie, a nie opowiadana jako formuła. Przeistoczenie nie jest opowiadaniem, lecz aktem, czynem, to prawdziwa ofiara. Przedstawia się to w trzech zasadniczych punktach:
a) to niezupełnie dosłowne użycie tekstu sformułowanego na piśmie. To także wprowadzenie „misterium fidei” („Oto tajemnica wiary”), które jest przyznaniem się wierzącego kapłana do urzeczywistnionej tajemnicy przemienienia chleba i wina w ciało i krew Chrystusa.
b) interpunkcja i znaki typograficzne w mszale wymagają przejścia od czytania i mówienia modlitw do realnej akcji, tzn. gesty i słowa kapłana wyrażają, że teraz sam Pan Jezus Chrystus przez kapłana dokonuje swej ofiary.
c) Anamnesis „Haec quotiescumque” (,,To ile razy czynić będziecie, na moją czyńcie pamiątkę”). Anamnesis odnosi się do działającego Chrystusa, to wezwanie, aby czynić, co On czynił i jak On to uczynił.
Czy można przypuszczać, że NOM przynajmniej zachował i uszanował najwznioślejszą część Ofiary eucharystycznej? Niestety, nie!
Mimo tego, że Papież Paweł VI zauważył w Encyklice „Mysterium fidei”, że: „w obronie integralności Wiary przystoi wyrażać się w sposób uporządkowany, w obawie, aby brak dyscypliny w używaniu słów nie popchnął – broń Boże – do błędnych opinii dotyczących Wiary w najważniejszych prawdach”. Mimo tego, cały Kanon Mszy, a nawet forma przeistoczenia zostały zmienione:
a) już nie ma Kanonu, niezmiennego, stałego centrum Mszy św., lecz 4 modlitwy eucharystyczne, które zdefiniowano jako modlitwy dziękczynne i uświęcające. Zresztą dzisiaj przez Św. Kongregację Liturgii jest uznanych ponad 20 modlitw eucharystycznych, a przez konferencje biskupów na całym świecie ponad 100.
b) W tych wszystkich modlitwach eucharystycznych (z wyjątkiem pierwszego Kanonu) nigdzie i nigdy nie znajduje się wyraźna wskazówka co do celu ofiary, tzn. że Msza św. jest ofiarą krzyżową dla odpuszczenia grzechów.
c) Najważniejsza prawda wiary co do Mszy św., czyli realna obecność Pana Naszego Jezusa Chrystusa jest ukrywana. Na rzeczywistą i trwałą obecność Chrystusa w ciele, krwi i bóstwie w hostii i w kielichu nigdzie nie zwrócono uwagi. Co to za Msza, która nie stwierdza jasno, że Chrystus-Bóg jest całkowicie obecny w tej małej, niepozornej Hostii? Nowa Msza jest całym systemem milczącego zaprzeczenia i postępującego osłabienia realnej obecności Chrystusa i Jego Ofiary krzyżowej. Dlatego zniesiono następujące elementy: klęknięcie kapłana i wiernych, oczyszczenie palców kapłana w kielichu, oczyszczenie naczyń, zniesiono też palkę do ochrony najdroższej Krwi w kielichu, wewnętrzne pozłocenie świętych naczyń, potrzebę relikwii. Potrójny obrus na ołtarzu został zredukowany do pojedynczego. Zniesiono dziękczynienie w pozycji klęczącej, zniesiono wszystkie dotychczasowe instrukcje na wypadek, gdyby została upuszczona konsekrowana Hostia. Ostatecznie Komunia św. wiernych na rękę i stojąco – to wszystko jest niczym innym jak odrzuceniem wiary w dogmat realnej obecności.
d) Konsekracyjne formuły są recytowane przez kapłana jako historyczne opowiadanie, a już nie jako akcja ofiary. W ten sam sposób protestanci opowiadają lub opiewają tę formułę na pamiątkę Jezusa.
e) Eksklamacja („Głosimy śmierć twoją, Panie…”), która natychmiast po konsekracji wyznaczona jest ludowi. Bez przerwania ciągłości zostanie ogłoszone oczekiwanie powtórnego przyjścia Chrystusa na końcu czasów, właśnie chwilę po tym, jak on realnie i substancjalnie stał się obecny na ołtarzu, jakby tylko przyjście Chrystusa w Chwale było rzeczywiste, a nie Jego obecność na ołtarzu.
f) O drugim Kanonie (Prex eucharistica II) pisano, że mógłby być odmawiany z czystym sumieniem przez kapłana nie wierzącego już ani w transsubstancjację (przemienienie), ani w ofiarny charakter Mszy św. Dlatego najbardziej nadawałby się dla świąt protestanckich.
Czy twórcy NOM zapomnieli o dogmacie Soboru Trydenckiego: „Jeśli ktoś twierdzi, że Ofiara Mszy św. jest tylko ofiarą pochwalną i dziękczynną albo jedynie prostym wspomnieniem ofiary dokonanej na krzyżu, ale nie ofiarą przebłagalną, albo że przynosi korzyść samemu tylko przyjmującemu i że nie powinna być ofiarowana za żywych i umarłych, za grzechy, kary, zadośćuczynienie i inne potrzeby – anathema sit. Jeśli ktoś twierdzi, Że Kanon Mszy zawiera błędy i że dlatego winien być zmieniony – anathema sit”.
4. KOMUNIA
a) Na ołtarzu spoczywa ofiarujący się za nas Chrystus, Tu, w tej tak ważnej części Mszy św., umieścił Kościół modlitwę Pańską. Ale posłuchajcie, jak wspaniałymi słowami poprzedza tę modlitwę: Preceptis salutaribus moniti…„Rozkazami zbawiennymi wezwani i boskim wiedzeni poczuciem, ważymy się mówić: Ojcze nasz…”
Ile szczerości i serdeczności wywołuje w nas modlitwa Pańska! I tak być powinno! To jest jedyna modlitwa, jaką otrzymaliśmy od Samego Chrystusa. Kościół przez wszystkie czasy pilnie strzegł tekstu tej modlitwy, jako najcenniejszego skarbu. W czasie prześladowań podawał ją tylko wiernym, a strzegł pilnie przed poganami; nawet jej nie zapisał, chował ją przed katechumenami i zaznajamiał ich z nią tytko bezpośrednio przed chrztem.
Teraz już rozumiemy ten ciekawy wstęp: „Rozkazami zbawiennymi wezwani…” Kościół jakby się usprawiedliwiał: my biedni, nędzni ludzie, właściwie nawet nie ośmielilibyśmy się modlić tak poufale, żeby Boga, potężnego Pana nieba i ziemi nazywać Ojcem… ale robimy to na wyraźne żądanie Chrystusa Pana.
Nawet tu możemy znaleźć zmianę w NOM. Pokora i uznanie, że jesteśmy biednymi i nędznymi ludźmi, już nie ma miejsca w Nowej Mszy.
b) Łamanie Hostii: Celebrans łamie Hostię na dwie części, to symbol gwałtownej śmierci Chrystusa. A z jednej z nich odłamuje mały kawałek i wpuszcza go do kielicha, do świętej Krwi. To połączenie Hostii w Krwi wskazuje na Jego zmartwychwstanie. W tym momencie kapłan mówi: „Pokój Pana niech będzie zawsze z wami!” Ponieważ pierwszym owocem Eucharystii jest pokój, czyli jedność z Bogiem (to, że Pan Bóg zmiłuje się nad nami), a także odpoczynek naszych dusz. „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, daj nam odpoczynek. Obdarz nas pokojem.”
c) Celebrans czyni ostatnie przygotowanie przed Komunią świętą: nachyla się nad ciałem Chrystusowym, odmawia jeszcze trzy modlitwy, po czym przyjmuje ciało i krew Pana Jezusa i udziela Komunii świętej wiernym. Pan Jezus nic tylko za nas ofiaruje Swoje Ciało i Swoją Krew, ale także daje nam Siebie. Daje za nas Siebie, ile razy odnawia we Mszy św. ofiarę złożoną Swemu Ojcu i daje nam Siebie w Komunii świętej. Przychodzi do nas Chrystus, Syn Boży, nasz Pan i Król. Chrystus jest u nas. Dlatego wierni przed Komunią św. jeszcze raz wyznają przed Bogiem swe winy i proszą o przebaczenie dla siebie. Prosimy Chrystusa, aby choć niegodni jesteśmy, zmiłował się i wstąpił do serca naszego ze swymi łaskami. „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł da przybytku mego, ale rzeknij tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Podając Komunię św., kapłan błogosławi wiernego Hostią św. mówiąc: „Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa niechaj strzeże duszy twojej na żywot wieczny. Amen.“
d) Po Komunii św. celebrans odmawia krótką modlitwę, potem zwraca się do wiernych ze słowami: Ite Missa est! Idźcie, ponieważ teraz jest Missa, misja, posłannictwo. Msza św. się skończyła, ale wy kontynuujecie Mszę w waszym życiu.
Proszę zauważyć, że liturgia po Komunii świętej daje bardzo mało czasu kapłanowi na słowne dziękczynienie. Zaledwie przez parę chwil może się skupić. Co chce przez to Kościół powiedzieć? To, że po Komunii świętej żąda przede wszystkim nie słownego dziękczynienia, ale podziękowania czynnego, wdzięczności w formie życia. Wychodzimy z kościoła, ale na tym nie koniec. Przeciwnie, dopiero teraz po postanowieniach, powinny nastąpić czyny. Więc Ite missa est nie znaczy tylko, że Msza się skończyła, ale również: idźcie, teraz zaczyna się wasza misja, wasze zadanie, wasze powołanie! Koniec Mszy św. nie oznacza końca ofiary, przeciwnie, teraz macie złożyć w ofierze wasze czyny, wasze życie!
Dlatego Kapłan śpiewa tak uroczyście ITE MISSA EST! Rozpoczyna się dla wiernych nowy obrządek: liturgia życia. Zaczyna się przesadzanie owoców Mszy świętej na twardą, jałową, skalista glebę życia codziennego. Ite, Missa est: Idźcie, i siłą Mszy świętej odnówcie życie, uświęćcie wasze dni powszednie. W kościele napełnialiście się błogosławieństwami ofiary krzyża, teraz rozsiewajcie je po smutnych polach życia. Niech wasze twarze promienieją żywą radością, a w sercach niech płonie miłość współczująca. We Mszy świętej kapłan konsekrował Hostię, czyli przeistoczył ją w Ciało Chrystusowe, wy zaś po Mszy św. konsekrujcie świat: przemieńcie strudzoną, jęczącą w bólach, zrozpaczoną ludzkość w pogodnych, zadowolonych, kochających się miłością Chrystusową ludzi.
Rozumiecie teraz, że NOM nie tylko zniszczył liturgię św. ale też całe życie chrześcijańskie, ponieważ już nie ma misji. Stare powiedzenie mówi, że ktoś nie może oddać tego, czego nie posiada. Jeśli NOM już nie jest obecnością Ofiary Krzyżowej, tylko „Ucztą Paschalną”, wtedy także już nie ma źródła siły duchowej do przemieniania naszego życia, naszej rodzinny, naszego narodu.
e) Ostatnie błogosławieństwo kapłana przypomina błogosławieństwo Jezusa przed Wniebowstąpieniem, gdy mówił do wiernych: „Oto będę z wami aż do końca świata.“
Potem Kapłan czyta ostatnią Ewangelię według św. Jana, która jest jakby zreasumowaniem wszystkich tajemnic Mszy Św. a mianowicie: tajemnicy Trójcy Przenajświętszej, Wcielenia Słowa Bożego, łaski uświęcającej, Komunii św.
OWOCE MSZY ŚWIĘTEJ
Z Mszy św. otrzymujemy niezliczoną ilość łask, które pomagają nam oczyścić, upiększyć i uświęcić duszę.
1. Zastanówmy się najpierw nad siłą oczyszczającą Mszy świętej.
W Mszy św. staje się moją wewnętrzną własnością, moim prywatnym skarbem, obiektywna wartość zbawienia Chrystusowego. Ofiara krzyża jest ofiarą zbawienia. Msza św. jest jej zastosowaniem. Chrystus złożył ofiarę na krzyżu dla zbawienia całej ludzkości – tym samym i mojego; jednocześnie zadośćuczynił za wszystkie nasze grzechy; ale to zadośćuczynienie każdy człowiek musi sam zastosować do siebie. My sami dobrowolnie powinniśmy współpracować z wolą Bożą, żeby i na nas spłynęły łaski zbawienia. Dlatego codziennie we Mszy św. powtarza się ofiara zbawienia, żebyśmy otworzyli podwoje swojej duszy przed ołtarzem Pańskim i czerpali pełnymi garściami tyle łask, ile tylko zdołamy.
Kto tak czerpie ze Mszy św., ten może otrzymać odpuszczenie grzechów powszednich i zmniejszenie kary doczesnej. Grzechy śmiertelne przez Mszę św. nie mogą być zmazane, ale Msza św. może nam wyjednać łaskę żalu, uprzytomnić nam ich niebezpieczeństwo i zachęcić nas do Sakramentu pokuty.
2. Msza św. oprócz łaski pokuty otwiera dla nas niewyczerpaną krynicę łaskwspierających i uświęcających, żebyśmy tym pewniej mogli stawić opór złu, żebyśmy mogli ostać się w trudnych chwilach życia i coraz bardziej udoskonalać w sobie podobieństwo Boże, czyli skutecznie dążyć do ideału świętości. Częste słuchanie Mszy św. jest najlepszym, najpewniejszym przewodnikiem życia świętego.
„Czy nie wystarcza, jeśli raz w życiu, albo kilka razy jestem na Mszy św.? Czy ofiara Chrystusa nie posiada nieskończonej wartości? Po co tak często bywać na Mszy świętej?”
Tak: Msza św. ma nieskończoną wartość, ale ja jestem skończony, ograniczony. Z tego nieskończonego skarbu moja skończoność tylko pewną, bardzo małą ilość może sobie przyswoić. Słońce też codziennie wschodzi na nowo. A w ciągu jednej doby wypromieniowało tyle światła, że wystarczyłoby ziemi na tysiące lat, gdyby je była zdolna przyjąć w całości, ale nie jest zdolna! I ja również nie jestem zdolny od razu przyjąć tyle łask z Mszy świętej, żeby mi ich wystarczyło na cale życie; dlatego muszę częściej czerpać z lego i zdroju łask.
3. Msza Św. jest źródłem siły i radości w cierpieniach życia.
Z ołtarza ofiarnego płynie życie i siła, bo ofiara jest źródłem wszystkiego, co jest wielkie i szlachetne! Bez ofiary, bez samozaparcia, pokonania siebie, nie istnieje nic wielkiego, świętego i wzniosłego. Dlatego eucharystyczna ofiara Chrystusa jest najpotężniejszym źródłem siły, najdoskonalszą szkołą życia ofiarnego. Komunia św. jest ośrodkiem siły, gdzie człowiek czerpie odrodzenie ducha, wielkość, siłę i wytrwanie. Chrystus Pan wyraźnie nauczał: „Jeśli nie będziecie jedli Ciała Syna człowieczego i pili Krwi Jego, nie będziecie mieli żywota w sobie.”
Przypatrzcie się jednej z największych bohaterek chrześcijaństwa, św. Perpetui, męczennicy za wiarę. Kiedy wtrącono ją do więzienia za jej i przekonania chrześcijańskie, tylko dlatego nie i wykonano na niej zaraz wyroku śmierci, bo była tuż przed połogiem. Rzeczywiście wkrótce przyszedł czas jej rozwiązania. Kiedy wśród mąk, cierpień i bólów porodowych, bez żadnej pomocy, męczyła się na barłogu zimnego, wilgotnego, ciemnego więzienia, klucznik szydził i drwił z niej: „Dlaczego teraz jęczysz? A co będziesz robić potem, kiedy cię rzucą na ter dzikim zwierzętom?” Perpetua, ożywiona świętym ciałem Chrystusowym, odpowiedziała: „To, co teraz, cierpię, cierpię suma, ale wtenczas będzie we mnie Ktoś, kto będzie za mnie cierpiał, bo i ja będę cierpieć za Niego.” W ten sposób wszyscy męczennicy umierali dla Pana naszego Jezusa Chrystusa. Krew Chrystusowa – to siła męczenników. Jaki jest motyw przekształcenia dusz, gdzie znajduje się przyczyna, że w kontakcie z Mszą św. i Komunią św. prosty człowiek staje się świętym, męczennikiem, że kraj staje się cywilizacją chrześcijańską? To OFIARA. Pojęcie ofiary to pojęcie głęboko chrześcijańskie i głęboko katolickie. Nasze życie nie może obejść się bez ofiary, odkąd nasz Pan Jezus, Bóg, On sam przybrał ciało ludzkie i nam powiedział: „Podążajcie za mną, weźcie swój krzyż i podążajcie za mną, jeśli chcecie być ocaleni.” Dał nam przykład śmierci na krzyżu, przelał swoją krew; i jakże teraz ośmielilibyśmy się, my – jego biedne stworzenia, nie naśladować naszego Pana, Ofiary Jego Krzyża. Oto cała tajemnica, oto korzeń cywilizacji katolickiej.
Zrozumienie ofiary Jego życia w naszym życiu codziennym, zrozumienie cierpienia chrześcijańskiego, niejako zła, jako bólu, ale dzielenie swojego cierpienia i swojej choroby z cierpieniami Chrystusa, patrząc na Krzyż, uczestnicząc we Mszy św., która jest kontynuacją Męki Pańskiej na Kalwarii. Jeśli zrozumiemy cierpienie w ten sposób, cierpienie stanie się radością, cierpienie stanie się skarbem, ponieważ to cierpienie zjednoczone z Chrystusem, to cierpienie wszystkich męczenników, świętych, katolików, wiernych, którzy cierpią na świecie, zjednoczeni w Krzyżu Chrystusa, staje się skarbem niewypowiedzianym, skarbem niewymownym, staje się wspaniałą sprawnością w porozumiewaniu się dusz, dla czci naszej czystej duszy. Dużo dusz świętych, chrześcijańskich pragnęło nawet cierpieć, żeby bardziej połączyć się z Krzyżem Chrystusa. Cierpienie staje się najwyższym ośrodkiem uświęcenia się.
Jeżeli spojrzymy na historię, na to, co działo się w pierwszych wiekach po Konstantynie w naszych własnych krajach. My jesteśmy nawróceni, nasi przodkowie są nawróceni, władcy narodów są nawróceni. Podczas wieków ofiarowano państwa naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi, powierzano państwa Krzyżowi Jezusa, chciano by Maryja była królową państw. Można czytać piękne listy św. Edwarda – króla Anglii, św. Ludwika – króla Francji, św. Henryka – króla Niemiec, św. Elżbiety z Węgier, i wszystkich świętych, którzy stali na czele naszych państw katolickich i którzy szerzyli chrześcijaństwo. Jakaż wiara w Mszę świętą świętego Ludwika – króla Francji, który codziennie wysłuchiwał dwóch Mszy św., który jeżeli podróżował, a słyszał, że dzwonią na Konsekrację, zsiadał z konia lub wysiadał z karety, żeby uklęknąć i przyjąć Komunię. Oto czym była cywilizacja katolicka! A my teraz jesteśmy od niej bardzo, bardzo daleko.
Jesteśmy zmuszeni stwierdzić, że nieprzyjaciele Kościoła wiedzieli, być może lepiej niż my, co znaczy Msza Katolicka. Ukazał się wiersz, który mówi, że szatan drży zawsze w czasie Mszy, prawdziwej Mszy katolickiej, ponieważ to przypomina mu krzyż, którym został pokonany.
Swojego czasu, kardynał Wyszyński mówił, że w czasie obozów dla młodzieży organizowanych przez Komunistów, robiono wszystko aby uniemożliwić dzieciom pójście na niedzielną Mszę, a kolonie organizowane przez katolickich kapłanów były obserwowane przez helikoptery, aby wiedzieć, czy dzieci uczestniczyły w Mszy św.
Dlaczego? Dlaczego ta potrzeba obserwowania dzieci, które idą na Mszę? Ponieważ oni widzieli, że Msza jest szczególnie antykomunistyczna. Ona nie mogła być komunistyczna. Ponieważ, jeśli komunizm to wszystko dla partii i wszystko dla rewolucji, jeśli kapitalizm to wszystko dla pieniądza – tak Msza to wszystko dla Boga. Msza przeciwstawia się programowi partii, programowi masonerii… który jest programem szatańskim. Oto głębokie powody tego, że Msza jest Ofiarą.
Ludzie twierdzą, że mają trudności w życiu, chcą wiedzieć po co cierpią, po co te doświadczenia, boleści, po co te osoby położone na łóżkach, szpitale pełne chorych, po co?
Chrześcijanin odpowie: żeby zjednoczyć moje cierpienie z tym, które przeżył Jezus Chrystus na Świętym Ołtarzu, połączyć je na świętym ołtarzu Mszy i w ten sposób uczestniczyć w Dziele Odkupienia Chrystusa aby wysłużyć sobie i tym duszom zbawienie w niebie.
Pierwszym punktem, jaki omawiano na zebraniu nieprzyjaciół Kościoła były sposoby zniszczenia Mszy św. Tak było w czasie Cromwella, w czasie narodzin protestantyzmu angielskiego, tak było w czasie Lutra. Zawsze ten sam proces, które dzisiaj spostrzegamy w związku z NOM. Wszystko musi być zmienione powoli, pozornie na lepsze, pozornie po katolicku. Usunięto z Mszy św. dokładnie to, co stanowiło o jej ofiarnym charakterze, o jej charakterze odkupienia grzechu przez Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa, przez Ofiarę, którą jest nasz Pan Jezus Chrystus. Zrobiono z Mszy czyste zgromadzenie, prowadzone przez księdza.
Czyż nie jest zdumiewające, że Krzyż już nie triumfuje? Ponieważ już nie triumfuje Ofiara, ludzie myślą już tylko o tym jak podnieść swój poziom życia, jak powiększyć swój majątek, przyjemność, wygodę i gubią sens ofiary.
4. Msza Święta jest źródłem zwycięstwa, odwagi i świętości.
Aż do NOM przez blisko 2000 lat Kościół nie stracił nic ze swojej świeżości i żywotności. Nie widać było śladów starości ani w wierze, ani w moralności, w prawach, ani w jego życiu. Tyle tysięcy świętych, bohaterów, dobrych katolików! Skąd Kościół czerpał tę moc, radość i rozmach? Z Boskiego Ciała i Krwi Chrystusa Pana, z Jego Ofiary krzyżowej na ołtarzu.
Msza święta nie tylko daje odwagę do znoszenia trudów, doświadczeń i cierpienia, jak już widzieliśmy, ale przysposabia do walki duchowej, do „bezkrwawego męczeństwa”, które jest nieodzowne na drodze doskonałości: życia cnotliwego, moralnego postępowania. Pierwszym chrześcijanom groziła utrata wiary, dzisiaj zagrożona jest cnota, życie moralne; być uczciwym, dobrym i statecznym człowiekiem, wzorowym ojcem, mężem, matką, obywatelem. W życiu małżeńskim, na przykład, pełno jest trudności, problemów, okoliczności niebezpiecznych, groźnych sytuacji, które tylko obopólną ofiarą i wspólnym samozaparciem można ominąć, można uniknąć niebezpiecznych zawikłań i utrzymać się na poziomie świętości życia małżeńskiego. Skąd czerpać odwagę i siłę do samozaparcia \i pokonania siebie? Jedynie z Ofiary, z Krzyża Naszego Pana.
Msza św. jest odrodzeniem dusz. Życie współczesne roi się od haseł zreformowania świata. Każdy obiecuje, że uratuje świat, że go odnowi. Nie do nas należy reformowanie świata, ale za to naszym obowiązkiem jest zreformować samych siebie! Osądźcie sami, jak zupełnie inny byłby świat, o ile więcej byłoby szczęścia, spokoju, bardziej ludzkich warunków bytowania, gdyby każdy kapłan był taki, jak proboszcz z Ars albo św. Jan Bosko; gdyby każdy uczony był jak św. Augustyn albo św. Tomasz z Akwinu; gdyby każdy polityk był taki, jak św. Tomasz Morus albo Donoso Cortez; gdyby każdy dziennikarz był taki, jak św. Maksymilian Kolbe albo de Maistre; gdyby każdy zakonnik był taki, jak św. Franciszek z Asyżu, święty Ignacy, św. Bernard albo św. Benedykt; gdyby każda matka była taka, jak św. Elżbieta albo św. Ryta; gdyby każdy młodzieniec był taki, jak św. Stanisław Kostka albo św. Alojzy; gdyby każda panna była taką, jak św. Agnieszka albo św. Małgorzata.
Nawet myśl o tym wydaje się snem; co by to było na tej brudnej, zabagnionej, jałowej ziemi, jakie życie, szczęście, radość! Ale skąd wypływa źródło tych sił? Gdzie kwitnie to piękno duchowe tych wszystkich świętych? To Msza święta, tylko Msza święta. Tylko dusze odrodzą świat, a tylko Msza święta odrodzi dusze.
OTO OWOCE MSZY ŚWIĘTEJ.
Zawsze Wierni, nr 8, 12.1995-01.1996, s. 19.