Jaidhof, dnia 1 listopada 1995 r., we Wszystkich Świętych
Drodzy Wierni!
Pozwólcie mi złożyć Wam, z całego serca, życzenia wszelkich błogosławieństw i łask od Wszechmocnego Pana, szczególnie gorące w tych dniach, w których Kościół Święty czci Jego narodzenie na ziemi.
Spójrzcie na dzieciątko w żłóbku, ale patrzcie jak wierzący, jak katolicy, a nie jak sentymentalni romantycy, którzy szukają jedynie cudownej atmosfery dla odświętnego spotkania rodzinnego. Widzą jedynie potrzebujące dziecko i kochającą matkę, jakich są tysiące na ziemi, ronią łzy ponieważ dziecku jest zimno, jest im przykro ponieważ tak piękna, młoda matka musi tak bardzo cierpieć.
Lecz te narodziny nie są jak tysiące innych na ziemi; nie tylko dlatego, że żadne narodziny na ziemi nie były nędzniejsze i bardziej upokarzające, ale dlatego, że dziecko w żłóbku nie jest nikim innym jak tylko Wiecznym, Nieskończonym, Wszechwiedzącym i Wszechmocnym Bogiem. Jedynie poprzez wiarę, czystą wiarę, można spenetrować tę tajemnicę: oto Ten, przed którym klęczą miliony milionów Aniołów wyśpiewując Jego chwałę a nawet drżąc przed Nim („tremunt potestates” – zob. prefację Mszy św.); oto Ten, który jednym jedynym słowem, a nawet jedną jedyną myślą stworzył z niczego niebo i ziemię i wszystko co istnieje; oto Ten, który nie ma początku ani końca, ale sam jest początkiem i kresem wszystkiego; oto Ten, który chce ukazać się nam jako małe nowonarodzone dziecię. To niesamowite! To ponad nasze zrozumienie! Płacz zdziwienia, oszołomienia powinien wyrywać się nam z serca patrząc na to małe dzieciątko: „Czy to możliwe?”, „Ta mała istota – to Bóg?”. (W ten sam sposób powinniśmy płakać każdego dnia patrząc na małą Hostię, konsekrowaną przez kapłana w czasie Mszy świętej: „Czy to możliwe?”, „To małe, białe coś – to Bóg?”).
Spójrzcie na dzieciątko, ale spójrzcie jak wierzący, których pierwszym gestem jest padnięcie na i kolana, jak pasterze, jak mędrcy. Och, oni nie zadawali tylu pytań. Przyszli, zobaczyli i uklękli na ziemi. I tak naszą pierwszą modlitwą winny być: adoracja, uwielbienie niepojętego misterium Boga, który chce otworzyć wieczne skarby dla nas, nędznych stworzeń i po to właśnie wysyła swojego własnego Syna na ziemię.
Możemy teraz zastanowić się i rozważyć wielkość tego wydarzenia pytając: „Ale dlaczego, o Boże, uczyniłeś się dla mnie tak małym?”. Raz jeszcze, spójrzcie na dzieciątko! Otwiera ramiona, Jego odpowiedź jest w Waszych sercach: „Dla waszego zbawienia! Ponieważ Moje serce bije tylko dla Chwały Mojego Ojca i dla was!”. Prawdziwie, jedyny sens naszego życia na ziemi pochodzi od tego małego dziecka w stajence. On nie jest tylko jakimś dzieckiem pośród wielu innych, On jest tym Dzieckiem, archetypem wszystkich dzieci na ziemi, wszystkich dzieci Boga.
To dziecko udziela nam najgłębszej odpowiedzi na ciągłe pytanie: „Ale dlaczego to wszystko?” Dlatego, że mamy Ojca, który chce dać nam wieczne dziedzictwo. Jeśli widzimy dziecko, natychmiast myślimy o rodzicach. Nie może być dziecka bez rodziców! W ten sposób Boże Narodzenie jest głębokim spojrzeniem na sam początek: „Och, więc to od Niego wszystko otrzymaliśmy!”; jest też spojrzeniem na cel ostateczny, na kres wszystkiego: „Och, więc to do Niego zmierzamy, dążymy, tak jak dziecko zawsze kierujące się do Ojca i Matki!”.
Jesteśmy teraz przed trzecim krokiem w naszym rozpoznawaniu, w porządku wiary, tajemnicy Bożego Narodzenia: przed koniecznością odpowiedzi, zrobienia czegoś by nie pozostawać ślepym i niemym w obliczu tak majestatycznej MIŁOŚCI. On przyszedł na ziemię wziąć na swoje barki wszystkie nasze grzechy i. przewinienia. Otwiera swe małe ramiona do każdego, nawet do najgorszego! Czy powinniśmy pozostać na uboczu tego gestu miłosierdzia i szlachetności? Moglibyśmy trwać w egoizmie i zatwardziałości serca przed Tym, który daje nam wszystko? I tak Dzieciątko staje się wyzwaniem! Tak Dzieciątko staje się wołaniem Króla przygotowującego decydującą bitwę: „Pójdź za mną! Bądź dzieckiem jak Ja! Pracuj dla Chwały Ojca i dla zbawienia dusz! Bądź dzieckiem! Bądź czysty, ubogi, pokorny, radosny, prosty i kochający jak dziecko; jak Ja, Dziecko Wiecznego Ojca i Maryi zawsze Dziewicy!”.
Każdy musi stanąć przed Nim: w tych dniach przed Nim jako nowonarodzonym Dzieciątkiem; później przed Nim jako Najwyższym Sędzią!
Być może dotknie On Twojej duszy byś udzielił mu poważnej odpowiedzi, odpowiedzi nieustającej; odpowiedzi katolickiej!
Dopiero wtedy możecie świętować Boże Narodzenie, nie jak ci sentymentalni nostalgicy, ale jak prawdziwi katolicy!
Ks. Karol Stehlin
Zawsze Wierni, nr 8, 12.1995-01.1996, s. 2.