Drugi wykład wygłoszony przez ks. Karola Stehlina podczas Dni Skupienia w Katowicach, w lutym 1995 r.
WARTOŚĆ I WIELKOŚĆ MSZY ŚW.
A) Wartość Mszy św.
W krajach, gdzie katolicy stanowią mniejszość, przez długie lata stosowano wobec nich surowe prawa. Na przykład w Anglii, pewnego razu skazano zamożnego obywatela katolika na zapłacenie 50 dukatów grzywny tylko dlatego, że brał udział we Mszy św. Skazany poszedł do domu, wybrał najpiękniejsze, najnowsze dukaty i zapłacił karę. Sędzia był zdziwiony, dlaczego ów człowiek zapłacił tak specjalnie dobranymi dukatami, a nasz katolik odpowiedział: „Uważałbym za grzech, gdybym za tak wielkie łaski Mszy św. nie zapłacił najpiękniejszymi dukatami.”
Czy rzeczywiście tak wiele warta jest Msza święta? Czy faktycznie jest tak wielkim skarbem? Czy rzeczywiście zasługuje na to, żeby w krajach misyjnych nowo nawróceni całymi godzinami, a nawet dniami szli pieszo lub płynęli w barkach, tylko aby być na Mszy świętej? Przecież mamy mnóstwo innych nabożeństw, w których tak samo czcimy Boga i wznosimy naszą duszę ku Niemu!
Owszem – mamy, ale każde z nich, co do wartości, daleko ustępuje Mszy świętej. Mamy śliczne litanie, procesje, pielgrzymki, piękne pieśni, nabożeństwa wielkopostne, kazania, Drogę Krzyżową, nabożeństwa majowe, czerwcowe – ale wszystkie te miłe, podniosłe nabożeństwa nawet w przybliżeniu nie mogą się równać z wartością jednej Mszy Św., bo Msza św. jest odnowieniem ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Chrystus Pan nie zadowolił się tym, że na Kalwarii raz złożył Swoją ofiarę jako Zbawiciel; chce ją dalej powtarzać aż do skończenia świata. Tak więc od chwili, kiedy we Mszy św. zabrzmią nad chlebem i winem te same słowa, którymi Chrystus chleb i wino przemienił w Swoje ciało i krew – od tej chwili ten sam Chrystus, który w niewypowiedzianych mękach skonał za nas na krzyżu, spoczywa na naszych ołtarzach. Tak to Chrystus w każdej Mszy św. na nowo ofiaruje się Ojcu niebieskiemu.
1. Wiemy, że głównym celem człowieka na ziemi jest chwalić i uwielbiać Boga, Stwórcę. Co to znaczy chwalić Boga? To znaczy uznać Jego Majestat i swoją nędzę, uznać, że jesteśmy całkowicie zależni od Stwórcy. „Ja jestem Alfa i Omega, początek i koniec, mówi Pan Bóg, który jest i który był, i który przyjdzie. Wszechmogący.” „Ja jestem, który jestem” – mówi o Sobie Pan. My zaś, stworzenia, jesteśmy niczym wobec Stwórcy. Ale skoro tak olbrzymia przepaść dzieli nas od Boga, jakże możemy składać Mu cześć i uwielbienie? Sami przez się nie potrafimy tego uczynić w żaden sposób!
Pomaga nam Msza św., jedyny godny sposób uwielbienia Boga. Jedna Msza św. oddaje większą cześć Bogu, niż wszystkie razem wzięte modlitwy aniołów, bo we Mszy św. nie aniołowie składają cześć i uwielbienie Bogu, ale Jego Jednorodzony Syn. Dlatego celebrujący kapłan po Przeistoczeniu czyni Hostią znak krzyża nad kielichem i mówi: „Przez Niego (Chrystusa), z Nim i w Nim bądź Tobie, Bogu Wszechmogącemu w jedności Ducha Świętego wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków.” (Zresztą w NOM już prawie nie ma znaków krzyża: to straszne, ponieważ największym uwielbieniem Pana Boga jest ofiara Jego Syna na krzyżu).
2. Ale Msza św. jest jednocześnie przebłaganiem obrażonego Boga. Ile mamy do naprawienia? Pan Jezus mówi o tym w jednej przypowieści: „Podobne jest królestwo niebieskie królowi, który chciał się rozliczyć ze sługami swoimi. A gdy począł się rozliczać, przywiedziono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów.” Zawrotna suma! Posłuchajcie, co mówi przerażony dłużnik, którego pan kazał sprzedać z całą jego rodziną i wszystkim, co posiadał. „A upadłszy sługa prosił go mówiąc: miej cierpliwość nade mną, a wszystko tobie oddam” (Mt 18, 26). O nieszczęśliwy biedaku! Wszystko zapłacisz? Z czego?
Czy wiecie, z czego zapłacimy? Ze Mszy świętej. Tam upadniemy na twarz przed obliczem Ojca i powiemy: jesteśmy Twoimi dłużnikami, ale wszystko zapłacimy. Czym? Własną ofiarą Syna Twojego na krzyżu.
Pamiętajcie: Bóg deszczem ognistym zniszczył z powierzchni ziemi Sodomę i Gomorę, ale to, co się działo w tych miastach, jest tylko dziecinną zabawką w porównaniu z tymi okropnymi grzechami, jakie obecnie dzieją się na świecie. Jezus Chrystus w codziennych Mszach św., podczas Podniesienia, wyciąga Swoje błagalne i opiekuńcze ramię, by nas, grzesznej ludzkości, w słusznym gniewie nie zmazał Ojciec niebieski z powierzchni życia.
3. Msza św. jest zarazem najskuteczniejszą prośbą. Ciężko przychodzi człowiekowi prosić drugiego człowieka, a jeśli to uczynił, nie jest pewny, czy jego prośba będzie miała pożądany skutek; ale łatwo przyjdzie nam prosić, jeśli się zwrócimy nie do człowieka, lecz do Boga, i to nie sami, ale za pośrednictwem Pana Jezusa. Msza św. jest jedną wielką prośbą, bo w jakiejkolwiek sprawie zwracamy się do Boga, zawsze kończymy słowami: Per Dominum nostrum, Jesum Christum, Filium Tuum.
„Czy jednorazowa śmierć krzyżowa Chrystusa nie wystarczała, żeby przeprosić za wszystkie nasze grzechy i uzyskać wysłuchanie wszystkich naszych próśb?” – może ktoś zapytać. – A jeśli tak, to po co jest Msza święta?”
Tak, ofiara Chrystusa wystarczyła za wszystko! Chrystus przez Swoją śmierć na krzyżu raz na zawsze odkupił nas i zadośćuczynił za nasze grzechy; lecz jak mówiliśmy, Msza św. nie jest niezależną, samodzielną, nową ofiarą, ale tajemniczym odnowieniem tej jedynej ofiary, którą Pan Jezus dokonał na krzyżu. Kto więc bierze udział w Mszy św. to tak, jakby w pierwszy Wielki Piątek, kiedy rozgrywała się najmajestatyczniejsza tragedia świata, stał pod krzyżem, na Kalwarii.
Jaki więc cel ma słuchanie Mszy św.? Ten, ażeby kto w niej bierze udział, osobiście włączył się w obieg krwi Serca Jezusowego i czerpał z niego moc, spożywał Jego owoce.
B) Czy w nowej Mszy znajdujemy tę wartość czy nie?
Musimy odpowiedzieć, że nie! Bo wartość Mszy świętej polega na tym, że nie my, ale Nasz Pan Jezus Chrystus za nas ofiaruje samego siebie Bogu Ojcu. Ponieważ Jego ofiara jest nieskończona, podoba się ona Bogu, tzn. jest akceptowana przez Niego. Offertorium (Ofiarowanie) Mszy tradycyjnej jest bardzo pięknym wyrazem prawdy, że nie jest ofiarowywane nic innego, jak niepokalana ofiara, czyli Hostia, którą kapłan przemienia w najczystsze ciało Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
Natomiast NOM zniekształca ofiarę, czyniąc z niej rodzaj wymiany między Bogiem i człowiekiem: człowiek przynosi chleb i Bóg zmienia go w chleb życia, człowiek przynosi wino i Bóg zmienia je w napój duchowy. „Błogosławiony jesteś Panie Boże wszechświata, bo dzięki twojej hojności otrzymaliśmy chleb (lub wino), który ci ofiarujemy, owoc ziemi i pracy rąk ludzkich, aby się stały dla nas chlebem życia.” Już nie jest ofiarowana Hostia immaculata, lecz trochę chleba, owoc ziemi i pracy rąk ludzkich. To jest zniesienie wszystkich różnic między nieskończoną Ofiarą Chrystusową, a tym, co pochodzi od biednego człowieka.
Wartość NOM polega tylko na wielkości człowieka, który już nie ofiarowuje, lecz przychodzi, aby wspólnie uczestniczyć w stole Pana i celebrować Dziękczynienie Chrystusa i Ludu Bożego. Dlatego wszystkie modlitwy, które przypominają Ofiarę Chrystusową na krzyżu, są całkowicie zniesione w nowym porządku.
C) Wielkość Mszy św.
„Msza święta tak jest przepełniona tajemnicami, jak morze kroplami wody, powietrze drobnymi ciałkami, firmament gwiazdami, niebo aniołami” – mówi św. Bonawentura. Musimy rozumieć, że w Mszy św. przychodzi do nas Trójca Przenajśw., że Jezus Chrystus, Król Królów jest obecny z wszystkimi aniołami i świętymi, że On sam dokonuje największego cudu, że chleb i wino przemieniają się w Ciało i Krew Jezusową. Msza św. jest obecnością całego życia, cierpienia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusowego. We Mszy św. Chrystus daje nam samego siebie na zawsze.
Dlatego wszystko w ceremoniach Mszy św. musi być pełne uwielbienia, adoracji, czci: cała liturgia, słowa, język, gesty, śpiew, postać, modlitwy, wszystko musi odpowiadać majestatowi i wielkości obecnego Pana Boga. Budowa Mszy św. musi wyrażać tę rzeczywistość Ofiary krzyżowej Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Msza, tak jak my ją odprawiamy, jest doskonałym wyrażeniem całej tajemnicy zbawienia, ponieważ tu Kościół św: zebrał najpiękniejsze i najwznioślejsze środki pokazujące wszystkim ludziom wielkość i majestat Ofiary Chrystusowej.
1. Rzućmy okiem najpierw na gesty kapłana i wiernych.
a) Wiele razy kapłan całuje ołtarz. Ołtarz jest symbolem Chrystusa, ten pierwszy pocałunek kapłana należy się Bogu. To pierwszy znak, że Pan Bóg; jest środkiem Mszy św., że Msza św. jest dla wiernych jedynym miejscem, gdzie mogą w Ofierze Chrystusowej całować Pana Boga i przy tym wyrażać swą miłość. – Dlaczego w nowej Mszy już nie ma całowania ołtarza, natomiast wierni podają sobie rękę przed Komunią św., a nawet ściskają się? Znak to, że w centrum NOM już nie ma miłości Boga, lecz tylko miłość człowieka.
b) Klęczenie. Kościół wobec Eucharystii zna tylko jeden gest: klęczenie. Jest to zupełnie zrozumiałe! Tak zawrotnej tajemnicy nie można powitać na stojąco, należy się pochylić i upaść na kolana. Klęczenie jest wyrazem adoracji. Głównym obowiązkiem człowieka jest uznać pokornym sercem nieskończony majestat boży, czyli uwielbić Boga. – Dlaczego w NOM zniesiono uklęknięcie (pozostały jedynie 3 przyklęknięcia kapłana i jedno zebranych przy Przemienieniu, a jeszcze od tego dopuszczono wyjątki); zniesiono zwłaszcza dziękczynienie w pozycji klęczącej po Komunii św., które zastąpione zostało przez groteskową formę dziękczynienia przez kapłana i wiernych na siedząco; a co mamy powiedzieć o przyjmowaniu Komunii św. na stojąco i co oznacza burzenie stołu pańskiego w wielu kościołach?
c) Znak krzyża: Msza św. to odnowienie ofiary krzyżowej, tej wzruszającej chwili, kiedy przybito i podniesiono na krzyżu Jezusa Chrystusa. Dlatego z każdego ołtarza spogląda Chrystus z krzyża na kapłana, na wiernych, jak gdyby mówił: Oto, tak ofiarowałem Siebie dla was, dla ciebie. Dlatego też kapłan i wierni żegnają się tak często znakiem krzyża. Dlatego kapłan czyni wiele razy znak krzyża nad Hostią i Kielichem, aby nigdy nie zapomnieć, że cała Liturgia św. jest tajemnicą Kalwarii, odnawianą na ołtarzach. – Także te znaki krzyża są zniesione w NOM. Proszę zauważyć, że NOM przeciwstawia się wyraźnie definicji Mszy św. Soboru Trydenckiego, gdzie jest napisane, że Msza św. jest prawdziwą, widzialną Ofiarą, a nie przedstawieniem symbolicznym. „Jeśli ktoś twierdzi że Ofiara Mszy jest tylko ofiarą pochwalną i dziękczynną albo jedynie prostym wspomnieniem ofiary dokonanej na krzyżu, ale nie ofiarą przebłagalną, niech będzie wyklęty” (zob. Kanony Soboru Tryd.).
2. Milczenie
Najważniejszą cześć Mszy św. kapłan mówi po cichu: to Kanon. Kapłan stoi sam w obliczu Boga. Podobnie jak Mojżesz swego czasu stał sam na górze Synaj, kiedy mówił do niego Pan. Zbliża się wstrząsająca chwila przeistoczenia, kiedy ołtarz nagle zamieni się w Betlejem, Golgotę, w jasełka i krzyż. Tę chwilę, kiedy Pan znów przychodzi do nas, otacza niema cisza. Podobna do nocy Bożego Narodzenia, kiedy po raz pierwszy przyszło między nas wcielone Słowo. Najlepszą modlitwą jest modlitwa niemej ciszy! Jak to? Czy można się modlić w ciszy, bez słów?
Jeszcze jak! W najbardziej wzruszających chwilach, tylko w ten sposób można się modlić! Dopóki potrafimy znaleźć wyrazy, opisać nasze stany duchowe, uczuciowe, poty nie są one najbardziej płomienne i wzniosłe. Dopiero, kiedy brakuje nam słów … i stoimy w niemym milczeniu, w zachwycie, podziwie, kontemplacji… wtenczas jesteśmy żarem, ogniem, wtenczas goreją nasze uczucia i zlewają się w jedno z przedmiotem naszego rozmyślania. Im wznioślejszych wydarzeń jesteśmy świadkami, tym bardziej, w tym większym milczeniu je podziwiamy. Kościół nazywa Eucharystię cudownym sakramentem. Jak uroczystą i osobliwą jest ta cisza w tym najwznioślejszym momencie Mszy świętej! Czy człowiek nie spodziewałby się czegoś wręcz przeciwnego, że Kościół właśnie w tej chwili zabrzmi najweselszą pieśnią triumfalną? Skąd taka cisza właśnie w tej chwili? Rozumiemy dlaczego – bo dzieje się coś takiego, czego nie może wyrazić słowem żaden język ludzki, nie ma głosu, nie ma śpiewu, by to oddać; jedynie niemy gest, zachwyt, święta cisza przystoi tu najlepiej. Słychać tylko srebrne tony dzwonka. Jakby mówiły nam swoim miłym głosikiem: Ludzie, nie zapominajcie o obowiązkach, jakie nakłada na was ponowna, mistyczna śmierć Chrystusa, która przed chwilą zaszła na ołtarzu. – Dlaczego już nie ma ciszy w NOM, nawet w momencie przeistoczenia? Od początku aż do końca nieustanny hałas. W ten sposób wierni tracą poczucie wielkiej tajemnicy Mszy. Tracą poczucie najważniejszej modlitwy, czyli adoracji i kontemplacji. Ceremonie stają się banalne i powierzchowne, ludzie gubią ducha skupienia i pobożności, a nawet świadomość obecności Bożej.
3. Ołtarz
„To miejsce przez Boga samego obrane, tajemnica nieoceniona!” Ołtarz jest świętym miejscem, bramą nieba. Ołtarz jest zbudowany dla Ofiary i tylko dla Ofiary. Nigdzie i nigdy nie istniała ofiara bez ołtarza. Ołtarz jest poświęcony i służy tylko na cele ofiarowania. Dlatego absolutnie zakazano go używać w innych celach. Na Kalwarii Jezus Chrystus umarł na ołtarzu Krzyża. We Mszy św. Jezus Chrystus ofiaruje się na ołtarzu Ofiary. Ołtarz nigdy nie jest stołem. Nie je się na ołtarzu, jak i nie ofiarowuje się Ofiary na stole. Ponieważ Msza św. jest ofiarą, Ofiarą Jezusa Chrystusa (a nie posiłku), dlatego trzeba ołtarza, miejsca ofiarowania Ofiary Chrystusowej. Na ołtarzu palą się świece, a wśród nich widnieje krzyż przypominający ofiarę Pana Jezusa na krzyżu.
Na ołtarzu znajduje się tabernakulum: Pan Jezus Chrystus w Najśw. Sakramencie ołtarza. On jest centralnym punktem życia chrześcijańskiego i jego źródłem. Każdy kościół, każdy kielich, każdy ruch kapłana przy ołtarzu, blask naszej liturgii są tylko po to, żeby godnie uczcić Eucharystię św. Nie obrazy świętych, posągi Matki Boskiej czy inne stanowią ożywczy ośrodek katolickich kościołów, ale Eucharystia, przed którą płonie ogień lampy wiecznej. Dlatego Chrystus – Eucharystia musi być w centrum każdego Kościoła, na najważniejszym miejscu.
W NOM ołtarz jest niemal stale nazywany mensa – stół. W „Institutio generalis” napisano, że mensa musi stać wolna, aby można ją było obchodzić dookoła i przeprowadzać celebrację twarzą do ludu, że musi utworzyć ośrodek zebrania wierżących, tak ze uwaga wiernych sama się ku niej kieruje. Dalej zalecono przechowywać Przenajśw. Sakrament w osobnym miejscu, aby się tam mogło rozwijać prywatne nabożeństwo wiernych, jak gdyby chodziło o jakieś relikwie I w ten sposób przy wstąpieniu do kościoła, to już nie na tabernakulum zwraca się pierwsze spojrzenie, lecz na próżny i nagi stół. Rzeczywiście, już nie Chrystus i jego Ofiara jest ośrodkiem Kościoła, lecz człowiek, Lud Boży i jego duchowy posiłek na stole.
4. Język
Msza św. jest najwyższym i najświętszym aktem religii na ziemi. Dlatego musi być odprawiana w języku uświęconym. Tak więc Kościół używa języka, którym już się me mówi, bo w ten sposób wyjmuje się go z zakresu świeckiego, z możliwości profanacji lub zmiany. W wyborze języka Kościół przypomina napis na krzyżu INKI w trzech językach: po łacinie, po grecku; po hebrajska Nazywa on te trzy języki „świętymi”.
W ten sposób język uświęcony wyraża, że Msza św. jest wielką tajemnicą, mysterium fidei, daleką od świata i spraw świeckich. Wierni pojmują, że tu chodzi o najwyższe działanie Chrystusa i Jego Kościoła, którego żaden język, żadne pojęcie nie może ogarnąć. Przy tym rozwija się respekt, skupienie i duch uwielbienia wiernych. Rozumieją, że język uświęcony jest najlepszym wyrażeniem majestatu Bożego na ziemi. Jak Bóg nie zmienia się, tak i ten język nie powinien się zmieniać. Ostatecznie ten język jest zewnętrznym znakiem jedności Kościoła, który we wszystkich czasach i w każdym narodzie, w każdym miejscu odmawia te same modlitwy, składa tę samą ofiarę w tym samym języku.
Natomiast nowy mszał zaprezentowano w Rzymie jako „bogaty materiał duszpasterski”, z którym w zależności od warunków i ducha poszczególnych narodów mogą pracować konferencje biskupów. „Trzeba tłumaczyć z łaciny na języki narodowe, z rzymskiego na język danego kościoła miejscowego; tłumaczyć z ponadczasowego na konkretne, z uniwersalnego na jednostkowe, z książki na aktywne życie kościoła powszechnego i jego wielu wspólnot.”
Śmierć łaciny we Mszy św. niszczy jedność kultu, a zniszczenie jedności kultu prowadzi do zniszczenia jedności wiary. W ten sposób Msza św. ulega zmianom w różnych miejscach i czasie. Zniszczono jedność Kościoła; każdy język ma inną Mszę, inny kult i wkrótce inną wiarę. Rozumiemy, że mówienie do ludzi w zwykłym języku narodowym sprawia, że Msza św. odprawiana w takim języku także staje się zwykłą, banalną, trywialną. W ten sposób wierni tracą sens wartości i wielkości Mszy św. i także tracą respekt, uwielbienie, cześć.
Z drugiej strony musimy stwierdzić, że język ludu pasuje do NOM, bo NOM już nie skupia się wokół Pana Boga, lecz wokół człowieka. Jak zmienia się człowiek, tak zmienia się też jego język, tak zmienia się też jego kult, tak zmieni się też jego religia.
5. Szaty liturgiczne i barwa szat liturgicznych.
a) Szaty kościelne są milczącą, ale potężną i aż do duszy sięgającą, mową Kościoła. Każda z nich ma jakiś swój symboliczny związek z Chrystusem Panem i z ofiarą Jego krzyża. Kapłan wkładając na siebie te symboliczne szaty kościelne, przeobraża się jak gdyby nawet na zewnątrz, swoim wyglądem w Chrystusa Pana, dźwigającego swój krzyż na Kalwarię, aby tam złożyć ze swojego życia ofiarę Panu Bogu za grzechy świata, jako cichy Baranek Boży na zabicie prowadzony. Szaty Kościelne są także symbolami liturgicznymi, zwłaszcza znakami cnót i obowiązków kapłańskich. Mówią one, jak się do Mszy należy przygotować i jak po Mszy św. należy żyć. Tak jak nawet szaty świeckie np. uniform żołnierza czy policjanta, mają wymowę im odpowiednią, tak i kościelne szaty mszalne mają wymowę, którą nie tylko sami kapłani, ale i świeccy chrześcijanie rozumieją.
HUMERAŁ jest jak gdyby małą chustką albo szalikiem lnianym. Kapłan zarzuca go na głowę, spuszcza potem na ramiona, okręca około szyi i zawiązuje na sobie przyczepionymi do niego tasiemkami wokół pasa. W stosunku do Chrystusa humerał przypomina chustę, którą zawiązano Jezusowi oczy, kiedy się z Niego naigrawano, bijąc go po twarzy, i mówiąc: prorokuj nam Chryste, kto jest, kto cię uderzył. W stosunku do nas humerał jest symbolem „przyłbicy, hełmu zbawienia”, która dotykając naszej głowy ma nas strzec od złych myśli, a okręcona wokoło szyi ma nasz język zabezpieczyć od złej mowy.
ALBA jest to duża i szeroka szata lniana, którą się wkłada na humerał i którą się odziewa kapłan od szyi aż do stóp. W stosunku do Chrystusa przypomina nam tę białą szatę, w którą Herod ubrał Jezusa na wzgardę, poczytując go za głupiego. W stosunku do nas alba oznacza czystość ciała i duszy, z jaką mamy przychodzić na Mszę.
PASEK jest to gruby lniany, wełniany sznur, którym kapłan przepasuje sobie albę. W stosunku do Chrystusa pasek przypomina nam ów ręcznik, którym przepasał się Pan Jezus, kiedy umywał i obcierał nogi apostołom na ostatniej wieczerzy. Przypomina on również i te rzemienie, którymi przywiązano Pana Jezusa do słupa podczas biczowania. W stosunku do nas pasek jest symbolem wstrzemięźliwości i trzymania w karbach wszystkich żądz cielesnych, a oddania się natomiast ciężkiej pracy w służbie Boga.
MANIPULARZ jest to płaska przepaska, tego samego koloru, co i ornat, którą kapłan wkłada sobie i zawiesza na przedramieniu lewej raki. W stosunku do Chrystusa manipularz przypomina kajdany, które włożono Panu Jezusowi na ręce, kiedy go pojmano oraz sznur, na którym prowadzono go na Kalwarię. W stosunku do nas manipularz przypomina łacińskie słowa manus plena, tzn. rękę szczodrobliwości i pracy pełną. Zachęca on do gorliwej pokuty i służby Bożej w pocie czoła, z sercem ochotnym i nieleniwym.
STUŁA jest to długa jak gdyby szarfa, z tego samego materiału i w tym samym kolorze, co i ornat, którą kapłan wkłada sobie na szyje i składa na krzyż na piersiach. W stosunku do Chrystusa stuła przypomina nam krzyż, który on dźwigał na ramionach na Kalwarię i który jest symbolem tajemnicy odkupienia i kapłaństwa Chrystusowego. W stosunku do nas stuła przypomina nam naszą godność chrześcijańską i nasze powołanie do nieśmiertelnego królowania z Chrystusem w niebie.
ORNAT jest ostatnią zwierzchnią szatą, w którą ubiera się kapłan do Mszy św. W stosunku do Chrystusa ornat przypomina ową szatę jego nieszytą, całą utkaną, jak chce tradycja, ręką Najśw. Maryi Panny. Na Kalwarii żołnierze ciągnęli losy o tę szatę, czyją ma być, nie chcąc jej dzielić. W stosunku do nas ornat symbolizuje jarzmo służby Chrystusowej, słodkie dla tych, którzy je chętnie z miłością Bożą biorą na swoje ramiona.
b) Barwa szat liturgicznych. Stosownie do pory roku i uroczystości Kościół zmienia kolor szat liturgicznych, wiedząc, jak wielkie znaczenie mają barwy w naszym życiu. Kolor biały jest symbolem światła, radości i niewinności, i używa się go na wszystkie uroczystości Pana Jezusa, za wyjątkiem dni męki Pańskiej, na święta NMP, Aniołów i św. Wyznawców. Kolor czerwony jest symbolem krwi i ognia, męczeństwa i miłości, używa się go na uroczystość Ducha Św. i na święta Męczenników, którzy za wiarę przelali swoją krew. Kolor zielony jest symbolem nadziei, używa się go w niedziele po Objawieniu i Zesłaniu Ducha Św. Kolor fioletowy jest symbolem pokuty i umartwienia, a używa się go w dni postu i pokuty. Kolor czarny jest symbolem śmierci i używa się go w Wielki Piątek oraz przy Mszy św. za zmarłych.
Jaki jest powód zniknięcia wielu szat liturgicznych oraz barw szat liturgicznych w NOM? Kard. Ottaviani stwierdza, że zniknięcie szat liturgicznych fałszuje i zniekształca sens i znaczenie kapłana. Tak, jak już nie ma ani słowa o jego władzy jako kapłana ofiarnika, o jego akcie Przemienienia, o urzeczywistnianej przez niego eucharystycznej obecności w NOM, w ten sam sposób zniknięcie lub dowolne używanie wielu szat liturgicznych jeszcze bardziej ograniczają pierwotne podobieństwo z Chrystusem. Kapłan nie jest już wyposażony we wszystkie swe siły, jest zwykłym przewodniczącym lub kierownikiem, którego od mas odróżniają jedna lub dwie oznaki. „Nieco większy człowiek od innych”, by zacytować komiczne określenie pewnego nowoczesnego kaznodziei. Można potwierdzić, że kapłan już nie różni się niczym od protestanckiego pastora. W stosunku do barw liturgicznych tylko jeden przykład – niewyobrażalna i niszcząca nowość: Wielki Piątek w czerwonych zamiast czarnych szatach, a więc upamiętnienie któregokolwiek męczennika zamiast żałoby całego Kościoła po jego Twórcy.
6. Ubiór kielicha.
Kielich używany przy Mszy św. przypomina nam ów wiekopomny kielich Nowego Testamentu, który poświęcił i z którego pił sam Pan Jezus na ostatniej wieczerzy przed swoją męką. W kielichu przy Mszy św. wino przemienia się w Krew Przenajświętszą Chrystusa. Dlatego kielich zrobiony jest zwykle ze złota lub ze srebra, albo przynajmniej wewnętrzna strona jest złocona.
Zarówno kielich, jak i patena, to jest mały wyzłocony talerzyk, na który podczas Mszy św. składa się Przenajświętszą Hostię, muszą być konsekrowane i namaszczone olejem św. przez samego biskupa, zanim mogą być użyte do Mszy św. Kapłan ubiera kielich, kładąc między nim a pateną ręcznik lniany zwany puryfikaterzem do wytarcia kielicha oraz palców i warg kapłana po komunii przy Mszy św. Patenę zaś z hostią przykrywa czworokątnym kawałkiem lnianego płótna zwanym palką. Zabezpiecza ona hostię od wysunięcia się na zewnątrz. Korporał jest to niewielki czworokątny obrus, który Kapłan rozłoży na początku Mszy św., aby na nim postawić kielich i hostię. W NOM zniesiono palkę do ochrony kielicha oraz wewnętrzne pozłocenie świętych naczyń. (cdn)
Zawsze Wierni, nr 6, 07-09.1995, s. 21.