Ks. Werner Boesiger, Św. Maksymilian Maria Kolbe i Bractwo Św. Piusa X.

 

Święte posłuszeństwo

Czy istnieje tutaj w ogóle jakiś związek? Mówiąc o Bractwie św. Piusa X, można by zacytować słowa Ojca Maksymiliana Kolbe: „Nasi przełożeni mogą się mylić, my nigdy się nie mylimy, gdy jesteśmy im posłuszni”. Te słowa, same w sobie, wydają się być hołdem ślepemu posłuszeństwu. Tak można je rozumieć, gdy wyrwane są z kontekstu. Ojciec Kolbe kontynuuje dalej – w liście do swego brata z czerwca 1919: „Istnieje jeden jedyny wyjątek, gdy nasz przełożony rozkazałby nam coś, co jawnie byłoby grzechem, i to nawet najmniejszym. W praktyce się to jednak nie zdarza (rok 1919). W takim przypadku nasz przełożony nie byłby już zastępcą Boga, a my nie bylibyśmy zobowiązani do posłuszeństwa wobec niego”.

To, że przełożony kościelny mógłby czasem coś grzesznego rozkazać, Ojciec Maksymilian Kolbe nie mógł sobie, w roku 1919, nawet wyobrazić. Ale dla nas stało się to, niestety, smutną rzeczywistością. W imię posłuszeństwa Bractwo św. Piusa X. musiałoby od dawna przyjąć to wszystko, co jego Patron, św. Pius X., nazywa pierwszym krokiem do ateizmu: a mianowicie modernizm. To, że Pius X miał rację, obserwujemy na co dzień. Od czasu wprowadzenia przez Sobór Watykański II „wyzwalających innowacji”, tzn. od czasu triumfu modernizmu, bezbożnictwo uczyniło w społeczeństwie ogromne postępy. Rozpowszechnia się niemoralność, a zarazem związane z nią choroby i zarazy. Państwa zadłużają się coraz bardziej na skutek prowadzenia złej polityki, polityki socjalistycznej. Uciśnionymi są uczciwi i chętni do pracy obywatele. W kościołach nie mówi się więcej o ofierze. Ilu nowoczesnych księży głosi na ten temat jeszcze kazania? A więc trzeba potwierdzić: „Modernizm jest pierwszym krokiem do ateizmu”. Religia i Bóg, bez swej powagi, przestaną być dla ludzi potrzebni, a z czasem staną się zupełnie zbyteczni. Czy to nie jest akurat ów przypadek, o którym mówi św. Maksymilian Kolbe?

Nie jesteśmy zobowiązani trzymać szatanowi strzemiączka, wręcz przeciwnie! Co by powiedział gorący Czciciel Maryi o kobietach-lektorkach, prezentujących przede wszystkim siebie, o nowej Mszy, albo o zniesieniu zewnętrznej i tym samym wewnętrznej czci? Czy możemy naśladować pokorę Maryi, przyjmując tak nowoczesne i zarozumiałe zachowanie się w kościele? Gdyby św. Maksymilian powrócił dzisiaj na ziemię, wystąpiłby z szeregów, tak jak wtedy w obozie koncentracyjnym, aby na nowo dać świadectwo przeciwko temu delikatniejszemu bezbożnictwu, które św. Papież Pius X. w modernizmie wyraźnie rozpoznał.

Jest rzeczą oczywistą, że udziału w burzeniu Kościoła nigdy nie można usprawiedliwić posłuszeństwem. Czy z tego powodu, tak niegdyś wychwalana cnota posłuszeństwa stała się zbyteczną? Dzisiaj nie brakuje tych, którzy wykorzystując kryzys w Kościele, postępują według swej własnej woli.

Opatrzność Boża nie chciała do tego dopuścić, by zawiedli wszyscy przełożeni kościelni, a tym samym, by każdy mógł czynić to, co mu się żywnie podoba! Bóg w swojej wielkiej dobroci dał nam biskupów i kapłanów, którzy według rozkazu Chrystusa: „Uczcie ich zachowywać wszystko, co wam przykazałem” również dzisiaj starają się wypełnić to posłanie. To im jesteśmy dłużni szacunek i posłuszeństwo.

Dla naszego XX wieku święty Maksymilian Kolbe jest jaśniejącym przykładem posłuszeństwa, o którym się coraz bardziej zapomina. Był głęboko przekonany, że cała działalność tylko wtedy przyniesie obfite błogosławieństwo Boże, jeżeli jest zgodna z wolą przełożonych.

Od niczego – jedynie z głęboką ufnością w Opatrzność Bożą i w pośrednictwo Niepokalanej – rozpoczął w 1922 r. swój apostolat prasowy. Po 5 latach wydawał już 8 różnych publikacji, wśród nich jeden katolicki dziennik w nakładzie 150 tys. egz.; „Rycerz Niepokalanej”, miesięcznik w nakładzie 750 tys. egz., „Rycerzyk”, pisemko dla dzieci w nakładzie 160 tys. egzemplarzy miesięcznie. I tego wszystkiego dokonuje człowiek chory, który wielokrotnie musi udawać się w międzyczasie na leczenie do sanatorium. Skąd czerpie do tego siłę i odwagę? Źródłem tego jest zapewne współdziałanie z wolą Bożą poprzez święte posłuszeństwo. „Drogi Bracie, często myśl o tym, jak wielka mogłaby być nasza współpraca z miłosierdziem Bożym. Przez posłuszeństwo bowiem wynosimy się ponad naszą nicość i działamy zgodnie z bezgraniczną mądrością Bożą”. Ojciec Kolbe widział w przełożonym zastępcę Boga, w woli przełożonego wolę Bożą. Dlatego mógł (w cytowanym liście) powiedzieć: „Przez posłuszeństwo będziemy bezgranicznie potężni. Kto jest w stanie oprzeć się woli Bożej?” Jego dzieło, z niczego, zbudowane, jest jakby podpisem Bożym pod owym listem pisanym do brata.

Na potwierdzenie tego przytoczmy ten oto przykład: Zdarzyło się to na początku jego apostolatu prasowego. Pewnego razu, mimo usilnych starań, ojciec Maksymilian nie był w stanie zapłacić nawet części zaciągniętych długów. Nie mając znikąd żadnej innej pomocy, w gorliwej modlitwie ucieka się do Maryi. Gdy już się przed Nią wyżalił i chciał opuścić kościół, zauważa na ołtarzu kopertę z napisem: „Dla Ciebie, Niepokalana Matko”. Otwiera list i nie może wyjść z podziwu. W kopercie znajduje dokładnie tę sumę, którą potrzebuje na zapłacenie owych długów. Ze łzami w oczach pada na kolana w dziękczynnej modlitwie.

Kto własną wolę podporządkowuje woli Bożej, dozna, że Bóg w swej przeogromnej dobroci tego samego udzieli i naszych próśb i błagań wysłucha. Jeżeli nie zostaniemy wysłuchani w naszych potrzebach, powinniśmy może tutaj szukać przyczyny.

Kiedy się Bractwu św. Piusa X zarzuca nieposłuszeństwo, to nie powinniśmy zapominać, że to właśnie ci nowinkarze, którzy teraz domagają posłuszeństwa, są tymi, którzy w sprzeczności z wcześniejszą dyscypliną wprowadzili i przeforsowali „unowocześnienia”. Oni już przed II Soborem Watykańskim działali nielegalnie. Dlatego ich czyny nie przynoszą ani błogosławieństwa, ani rozwoju. Frangenti fides frangatur – Wiarołomcy będzie wiara złamana. Bractwo Św. Piusa X od czasu swego założenia nie współdziałało w tym wiarołomstwie i doznaje do dziś wielu błogosławieństw, rozwijając się szybko na całym świecie. Także rodzina „zawsze wiernych” może otrzymać jeszcze obfitsze błogosławieństwo i łaskę rozwoju, gdy z jeszcze większą wiernością podporządkuje wszystkie swoje sprawy woli Bożej.

 

Milicja Niepokalanej

Chciałbym teraz podkreślić dalszy rys z życia św. Maksymiliana Kolbego, jego walkę skierowaną przeciw masonerii i rozpowszechnianiu się bezbożnictwa. I w tym przypadku Bractwo Św. Piusa X jest jego szczególnie wiernym następcą. Ojciec Kolbe, w roku 1917, był świadkiem jak masoni Włoch, na placu św. Piotra, umieścili transparenty z napisem: „Szatan powinien rządzić w Watykanie, a Papież powinien być jego sługą”. Czy to możliwe, skoro jest powiedziane: „Bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18)? A więc nie ma powodu do zdenerwowania! A jednak ojciec Kolbe potrafił odczytywać owe znaki czasu. Boże obietnice są prawdziwe, ale nie dla tchórzy i duchowych próżniaków. Kościół nigdy całkowicie nie zaginie, ale czy Pan także nie powiedział: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy powtórnie przyjdzie?” Całe narody mogą odstąpić od wiary z winy złych pasterzy. To jest historyczna rzeczywistość. Jedynie przez pobożne mowy nie będzie złamana moc złego. Ojciec Kolbe przystąpił do czynu i założył „Milicję Niepokalanej”, i to w tym samym roku, w którym Maryja w Fatimie dała przyrzeczenie: „Na końcu zatriumfuje moje Niepokalane Serce”. Ojciec Kolbe znalazł natchnienie w Cudownym Medaliku, na którym widzimy Maryję depczącą węża. W tym samym czasie obchodzono właśnie 65 rocznicę nawrócenia się żyda Ratisbonne, pod wpływem objawienia Matki Bożej w kościele Sant Andrea delle Fratte w Rzymie. Ukazała się Ona żydowi Ratisbonne w ten sam sposób, w jaki przedstawiona jest na Cudownym Medaliku: kula ziemska i wąż pod jej stopami. To tylko jeden z licznych cudów, które się zdarzyły za pośrednictwem Cudownego Medalika. Nabożeństwo i poświęcenie się Maryi oraz noszenie i rozpowszechnianie Cudownego Medalika powinno być bronią Milicji Niepokalanej. Rycerze Niepokalanej zobowiązują się do odmawiania każdego dnia następującej modlitwy: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, szczególnie za masonów i wszystkich, który są Tobie poleceni”.

Celem masonerii było i jest nadal wypieranie wpływu Kościoła i wiary chrześcijańskiej z życia publicznego, a ich życzeniem jest, tak jak było napisane na owym transparencie z 1917 r., by Kościół i papież byli im w tym pomocni. I oto dzisiaj, po 77 latach, na życzenie Watykanu nie istnieją już żadne wyraźnie katolickie państwa. Kard. Ratzinger pouczył swego czasu abpa Lefebvre’a, że państwo musi być religijnie neutralne. Jeżeli to jest prawdą i Chrystusowi nie wolno już rządzić, wtedy rządzi ktoś inny na jego miejscu, a transparenty z roku 1917 stały się w ten sposób rzeczywistością. I jak wtedy ojciec Kolbe chwycił za duchową broń, tak samo czyni dzisiaj Bractwo św. Piusa X. Trzyma się mocno swego przekonania o Królestwie Chrystusa i walczy dalej jako mała garstka pod opieką Maryi, która depcze węża.

 

„Przez świat pełen kłamstwa i podstępu, aż będzie nam dane zwycięstwo. Jesteśmy wszędzie gotowi głosić, że Bóg jest Panem naszych, czasów”.

 

Ks. Werner Boesiger

 

Zawsze Wierni, nr 4, 03-04.1995, s. 14.